Sprawca śmiertelnego ataku w kościele mógł być zawodnikiem jednego ze stołecznych klubów sportowych

East News / ARKADIUSZ ZIOLEK / Kościół św. Augustyna w Warszawie, w którym doszło do tragedii
East News / ARKADIUSZ ZIOLEK / Kościół św. Augustyna w Warszawie, w którym doszło do tragedii

Dziennikarze portalu wpolityce.pl dotarli do informacji, że sprawca czwartkowego śmiertelnego ataku w kościele na warszawskim Muranowie był zawodnikiem jednego ze stołecznych klubów sportowych.

Na razie nie podano nazwy klubu, o jaki może chodzić. Portal poinformował, że mężczyzna trenuje sztuki walki i rugby. Powiązanie napastnika ze sportami walki potwierdził nam rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie - Jan B., 38 l., trenował sztuki walki, osoba dobrze zbudowana, silna - poinformował prokurator Łukasz Łapczyński.

W czwartek na terenie plebanii parafii św. Augustyna w Warszawie 38-latek zadał kilka ciosów nożem starszemu mężczyźnie, który upadł na posadzkę i doznał obrażeń głowy. Mimo podjętych czynności ratowniczych, nie udało się go uratować. Napastnik zaatakował jeszcze księdza, który otrzymał kilka ciosów w twarz.

Czytaj teżConor McGregor znowu narozrabiał! Jest podejrzany o pobicie

W piątek przeprowadzono sekcję zwłok zmarłego 64-latka. Prokuratura dysponuje już wstępnym protokołem sekcyjnym. - Wynika z niego, że przyczyną śmierci były rozlegle obrażenia czaszkowo-mózgowe powstałe w wyniku ciosów zadawanych przez napastnika - informuje Łapczyński.

Samemu sprawcy śmiertelnego ataku nie postawiono jeszcze zarzutów, ponieważ w trakcie zatrzymania przez policjantów stracił przytomność i nie odzyskał jej do tej pory. Przebywa w jednym z warszawskich szpitali.

Pojawiają się informacje, że napastnik mógł być pod wpływem dopalaczy. O dziwnym zachowaniu 38-latka informował również proboszcz parafii, w której doszło do tragedii: - On był pod wpływem jakichś środków. Zachowywał się jak opętany.

Źródło artykułu: