42 sekundy trwała walka Marcina Najmana z Pawłem Trybałą na gali FFF w Zielonej Górze. Trybson szybko dopadł swojego rywala i najpierw sprowadził go do parteru, a potem zasypał ciosami. "El Testosteron" tym razem nie odklepał, bo to sędzia postanowił przerwać pojedynek.
FFF. Wyniki gali: "Trybson" i "Pudzian" z nokautami w kwadratowej klatce >>
Po walce Najman mówił dziennikarzom, że spodziewał się takiej taktyki ze strony rywala. Nie zdołał jednak w porę zareagować.
- Prawda jest taka, że miałem go skończyć w stójce. Wiedziałem, że jak będzie ziemia, to będzie problem. Próbowałem go podłączyć w górze. Pierwszy lewy sierp wyłapał. Cofnął się i już nie podchodził. Spodziewałem się, że zrobi obalenie, ale zrobił to lepiej, niż przypuszczałem, a ja nie zdążyłem zadać ciosu - komentuje w rozmowie z mma.pl.
ZOBACZ WIDEO KSW 49. Akop Szostak załamany po porażce. "Nie wiem co dalej z moją karierą"
W trakcie wywiadu do szatni Najmana wszedł Mirosław Okniński, czyli trener jego przeciwnika. Porozmawiali o walce, a szkoleniowiec przyznał, że akcję, po której "Trybson" wygrał, trenowali przez trzy miesiące. Przeprosił także "El Testosterona" za to, co działo się przed walką, a na co były bokser odparł, że zawsze będą przyjaciółmi.
- Jesteśmy po walce, wszystko, co powiedziałem, to się nie liczy, bo to marketing - mówił Okniński.
Co dalej z Najmanem? Wszystko wskazuje na to, że w sportach walki go już nie zobaczymy. Po porażce podtrzymał zdanie, że to koniec. Potwierdził to w wywiadzie i w pożegnalnym wpisie na Facebooku.
FFF: Mariusz Pudzianowski bohaterem kolejnej gali? Odważna deklaracja na antenie Polsatu >>
- Definitywnie koniec. Muszę się zająć żoną i córką. 40 lat to nie jest wiek na zawodowe uprawianie sportów walki i mogę to robić tylko rekreacyjnie. Dzisiaj sam organizm pokazał, że czas reakcji jest nie taki - potwierdził w wywiadzie.