52-letni Tony Hawk wybrał się na jeden z pustych osiedlowych basenów wykorzystywanych do jazdy na deskorolce. Towarzyszyli mu syn i znajomi. Legendarny sportowiec na pewno nie spodziewał się tego, że jego szaleństwa skończą się wizytą w szpitalu.
Hawk o swojej kolizji napisał na Instagramie. Przekazał między innymi, że nie założył wszystkich ochraniaczy, bo basen był mniejszy niż przypuszczał. Wyjaśnił, że upadł w momencie, w którym wykonywał trick.
"W pewnym momencie znalazłem się na płaskim dnie z palcami wygiętymi w przeróżne strony" - zrelacjonował jeden z najpopularniejszych deskorolkowców.
Wizyta w szpitalu była konieczna, bo palce wyglądały coraz gorzej. Z uwagi na zatrzymanie krążenia, zmieniły kolor na ciemniejszy.
W placówce medycznej sportowiec przeszedł prześwietlenie. Po nim Tony Hawk trafił w ręce lekarza, który błyskawicznie mu pomógł. "30 minut później wszystkie palce były na swoim miejscu" - wyjaśnił deskorolkowiec.
Oprócz wpisu na Instagramie, Hawk o swoim wypadku pisał też na Twitterze. Tam podzielił się zdjęciami rentgenowskimi, a także informacją, że sytuacja była na tyle skomplikowana, iż lekarz musiał przeciąć jego obrączkę.
Just received my x-rays from Saturday’s debacle. They had to cut my ring off before returning my bones to their full upright and locked position. My fingers are still sore / stiff / swollen but mostly functional. And I still love my job. pic.twitter.com/fbvWUdszJD
— Tony Hawk (@tonyhawk) June 10, 2020
Czytaj także:
- Wstrząsające wyznanie Lonniego Walkera. "Byłem gwałcony i molestowany"
- Flick pod wrażeniem Zirkzee. Mówi, że może się uczyć od Lewandowskiego
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nietypowy trening strongmana. Pływał pod prąd w domowym basenie