Sportowcom i trenerom co jakiś czas zdarzają się wpadki. Tym razem nie ustrzegł się jej Michal Doleżal, selekcjoner reprezentacji Polski w skokach narciarskich.
Szkoleniowiec źle założył maseczkę, co sprawiło, że flaga Polski była obrócona o 180 stopni. Ktoś mógł zatem pomyśleć, że to wcale nie jest trener Biało-Czerwonych, a reprezentacji Monako!
Na szczęście na czapce widzieliśmy już właściwą flagę. Poza tym Monakijczycy nie skaczą, więc trudno, by mieli swojego selekcjonera.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Maciej Kot wróci do dobrej formy? "Bardzo mocno został poprawiony element, który powodował krótkie skoki"
Abstrahując od tego, nie była to może potężna "gafa", ale z pewnością przynajmniej kilka osób wytknie ją Doleżalowi.
Ze źle założoną maseczką Doleżal udzielał wywiadu serwisowi skijumping.pl. Mówił między innymi o zakażeniach koronawirusem w reprezentacji Austrii.
- Na pewno nie jest przyjemnie, kiedy dochodzą takie komunikaty, bo jesteśmy jedną rodziną. Takie jednak mamy czasy. Nie jest to nic przyjemnego, ale mam nadzieję, że już więcej zakażeń nie będzie. My i tak musimy nadal koncentrować się na swojej pracy. Muszę teraz ocenić, co jest pozytywne i negatywne, byśmy szli w dobrym kierunku - zaznaczał.
Odniósł się też do formy Kamila Stocha. - Coś zmienimy. Myślę, że to zadziała. Kamil jest bardzo blisko, to wiemy. Brakuje strasznie mało. Nadal jestem pozytywnie nastawiony, bo pod względem fizycznym u Kamila jest wszystko bardzo dobrze. Potrzebuje trochę pewności podczas zawodów i będzie dobrze - podkreślił selekcjoner polskich skoczków.
Czytaj także:
> Dawid Kubacki z imponującym wynikiem. W tej kategorii jest najlepszy
> Puchar Świata w Kuusamo. Klemens Murańka zachwycił. "Brałbym to w ciemno"