Boruc śledził mecz Legii z wysokości trybun. Nie był sam
Wokół Legii Warszawa robi się coraz bardziej nerwowo i gorąco. W gaszeniu pożaru pomóc nie może Artur Boruc. Klęskę swojego klubu z Pogonią Szczecin śledził z wysokości trybun.
W niedzielę przy Łazienkowskiej Legia Warszawa miała się odbić. Gracze Pogoni Szczecin mieli jednak swoje plany i... ze stolicy wywieźli trzy punkty po wygranej 2:0.
Efekt był taki, że piłkarzy gospodarzy żegnały przeraźliwe gwizdy. Legia przegrała ósmy mecz w sezonie i zajmuje się w strefie spadkowej PKO Ekstraklasa.
Na wszystko tylko z perspektywy trybun patrzył Artur Boruc. Doświadczony bramkarz ma problemy z plecami - pojedynek z Pogonią był jego dziewiątym, w którym nie mógł stanąć pomiędzy słupkami stołecznego klubu.
Meczu ze szczecinianami nie odpuścił. Pojawił się na trybunach w towarzystwie swojej rodziny. Zdjęciem z "rodzinnego" wypadu na mecz pochwaliła się w mediach społecznościowych żona zawodnika Sara Boruc.
Kiedy 41-latek będzie mógł zamienić trybuny na murawę? - Jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Wiem, że ma problemy z kręgosłupem w odcinku lędźwiowym, ale możliwe, że w perspektywie 14-21 dni wróci do treningów - mówił w środku tygodnia Marek Gołębiewski.