W tym artykule dowiesz się o:
26 kwietnia 1986 w Czarnobylu doszło do wybuchu w jednym z reaktorów elektrowni jądrowej. To była jedna z największych katastrof przemysłowych w XX wieku.
W wyniku choroby popromiennej śmierć poniosło tysiące ludzi. Wielu zaczęło zmagać się z poważnymi chorobami. Wśród tej drugiej grupy był ojciec (na zdjęciu w środku) Władimira i Witalija Kliczków, który w wyniku promieniowania najpierw zachorował na raka, a następnie z jego powodu zmarł.
Starszy z ukraińskich braci opowiedział o tragicznych losach ojca przy okazji 30. rocznicy tragedii. Zobaczcie wstrząsające wspomnienia.
Władimir Kliczko (ojciec miał takie samo imię jak syn) był dowódcą jednostki sił powietrznych. Stacjonował w Kijowie, a więc niewiele ponad 100 kilometrów od miejsca wypadku. To dlatego był jednym z pierwszych, których wezwano do akcji ratunkowej w Czarnobylu.
- Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Ojciec został obudzony o 5 lub 6 rano i wezwany na służbę na kilka dni - wspomina Witalij w rozmowie z Polsat News.
Witalij miał wtedy 15 lat, a Władimir 10. Początkowo cała rodzina nie miała pojęcia o tym, co tak naprawdę wydarzyło się na terenie elektrowni jądrowej.
The political fallout of Chernobyl is still toxic https://t.co/lmXt8Eq4Pj pic.twitter.com/SdFKg0IruK
— Politics News (@PoliticsNewz) 16 kwietnia 2016
- Dwa dni później mój ojciec wrócił, i mimo że miał zakaz mówienia komukolwiek o tym, co wydarzyło się w Czarnobylu, zdradził nam, że doszło do ogromnej katastrofy. Powiedział, że w elektrowni jądrowej miała miejsce eksplozja i że lepiej nie wychodzić z domu, bo wiele substancji promieniotwórczych jest w powietrzu - opowiada dalej starszy z braci Kliczko.
Na Ukrainie życie toczyło się normalnie. W tym czasie ojciec przyszłych pięściarzy uczestniczył w akcji ratunkowej w strefie śmierci.
- Lataliśmy śmigłowcem bezpośrednio nad reaktorem, w którym doszło do wybuchu. Zrzucaliśmy mieszaninę piasku i dolomitu, aby zwalczyć radioaktywne skażenie - wspominał po latach ojciec bokserów.
Nikt wtedy nie zdawał sobie sprawy z czyhających na nich konsekwencji.
Opuszczone w pospiechu miasteczko zakładowe Prypeć przy Czernobylu pic.twitter.com/qGwgJQnKis
— p.szp38 (@PSzponar) 24 kwietnia 2016
Żołnierze nie byli wyposażeni w sprzęt, który chroniłby ich przed skutkami kontaktu z promieniowaniem. Nagminne były przypadki, że ludzie gołymi rękami usuwali skutki tragedii. To szybko zaczęło przynosić bardzo poważne konsekwencje.
Pierwsze ofiary śmiertelne wśród ludzi wysłanych do Czarnobyla pojawiły się tuż po akcji ratunkowej. Potem statystyki drastycznie rosły. Szacuje się, że tysiące ludzi zaczęło poważnie chorować. Kontakt z promieniowaniem przeważnie objawiał się chorobami nowotworowymi.
Wśród tych, którzy byli w Czarnobylu i zachorowali na raka, był ojciec Kliczków.
In momoria, The explosion of reactor number 4 on April 26, 1986 at Chernobyl take place, (father) W. Klitschko hero! pic.twitter.com/RVjVuaIdZy
— Daniele Monigatti (@DMonigatti) 26 kwietnia 2015
Rodziną Kliczków wstrząsnęła informacja o nowotworze Władimira. Emerytowany wojskowy miała raka układu limfatycznego. Wszyscy wierzyli, że uda się go wyleczyć. Synowie byli już światowej sławy bokserami, mieli mnóstwo pieniędzy i byli w stanie finansować leczenie na najwyższym poziomie w niemieckich klinikach.
Chemioterapie niewiele pomagały. W pewnym momencie nie było już nadziei na ratunek dla Władimira seniora. W ostatnich dniach życia wrócił do Kijowa, w którym spędził większość życia. Zmarł w 2011 roku, w wieku 64 lat.
Lekarze od początku bezradnie rozkładali ręce. Kiedy dowiadywali się, że ojciec pięściarzy brał udział w akcji ratunkowej w Czarnobylu, wiedzieli, że rak jest spowodowany promieniowaniem.
- Moja rodzina zapłaciła wysoką cenę. Ojciec zmarł na skutek napromieniowania - mówi wprost Witalij.
Takich tragicznych historii jest mnóstwo w rodzinach z dawnego Związku Radzieckiego. Tragedia w Czarnobylu zebrała wielkie żniwo.
Opracował CYK