W tym artykule dowiesz się o:
Powrót bez happy-endu
Tysiące wiernych fanów długo czekało na jej walkę. W sobotę, 28 listopada, seksowna zawodniczka z Hawajów wróciła do oktagonu po prawie dwuletniej nieobecności. Rachael Ostovich przegrała przez nokaut z Giną Mazany i doznała trzeciej porażki z rzędu w UFC.
Znakomity początek Ostovich rozpoczęła swoją amatorską karierę w MMA w 2010 roku. W ciągu następnych trzech lat zgromadziła niepokonany amatorski rekord 6-0. Potem przez trzy lata występowała w organizacji Invicta FC, w której mogą walczyć tylko kobiety.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna wojowniczka z KSW relaksowała się w Hiszpanii. Co za zdjęcie!
Trudne lekcje w UFC Świetną passę Ostovich dostrzegła organizacja UFC, która podpisała z nią umowę na kilka walk. Niestety Amerykanka doznała trzech porażek z rzędu.
Zawieszona za doping W styczniu 2020 roku w jej organizmie wykryto ostarynę, a Amerykańska Agencja Antydopingowa postanowiła zawiesić ją na osiem miesięcy. To sprawiło, że na gali UFC mogła wystąpić dopiero w listopadzie.
Brutalny mąż Doping nie był jedynym problemem w życiu zawodniczki MMA. Była także ofiarą przemocy ze strony swojego męża, Arnolda Brenda, który także walczy w MMA. Ten został oskarżony i skazany za popełnione przestępstwo.
Wstrząsające wyznanie Historia Ostovich mrozi krew w żyłach. W listopadzie 2018 roku została napadnięta przez swojego byłego partnera. - Uderzył mnie kilkakrotnie w głowę, twarz, żebra, przez co upadłam na ziemię. Z trudem złapałam oddech - relacjonowała gwiazda.
Na dobre i na złe
Mimo kilku porażek, fani nie odwrócili się od zawodniczki i chętnie śledzą jej codzienne życie na Instagramie. Obecnie ma ponad 740 tysięcy obserwujących.