Tragiczna śmierć mistrza świata

Nie żyje Leandro Lo, legenda ju-jitsu, ośmiokrotny mistrz świata. Został postrzelony w głowę w klubie w Indianopolis (Brazylia). Miał 33 lata.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
Leandro Lo Instagram / leandrolojj / Na zdjęciu: Leandro Lo
Leandro Pereira do Nascimento w sobotni wieczór udał się do Clube Sirio w Indianopolis, dzielnicy Sao Paulo. Jak donosi serwis G1 Globo, doszło do sprzeczki.

W klubie pojawił się mężczyzna. Z relacji świadków wynika, że miał podejść do stolika, przy którym siedział Leandro Lo z przyjaciółmi i chwycić stojącą na nim butelkę alkoholu.

Zawodnik ju-jitsu miał się pokłócić z mężczyzną, który prawdopodobnie był pijany. Unieruchomił go, by ten się uspokoił. Kiedy puścił go wolno, mężczyzna wyciągnął broń i strzelił mistrzowi świata prosto w głowę. Po tym zdarzeniu kopnął jeszcze dwa razy Leandro Lo i uciekł.

Okazało się, że został zidentyfikowany, a przez to, że uciekł po dokonaniu zbrodni, został uznany za zbiega. Okazało się, że był to oficer żandarmerii wojskowej, Henrique Otávio Oliveira Velozo.

Wielokrotny mistrz świata został przewieziony do szpitala. Po kilku godzinach stwierdzono śmierć mózgu.

Leandro Lo uważany był powszechnie za jednego z najlepszych zawodników ju-jitsu wszech czasów. Miał na koncie osiem tytułów mistrza świata, a także trofea wywalczone w wielu różnych zawodach. Ostatni raz po mistrzostwo sięgnął w tym roku.

Czytaj też:
"Będzie nam trochę smutno". Mateusz Borek pożegnał Soldicia
On będzie kolejnym rywalem Oleksiejczuka? Polak wyzwał czołowego zawodnika

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×