Piotr Witczak zasłynął w internecie niecałe dziesięć lat temu jako postać kontrowersyjna, ale z pasją do sportów walki. Szersza publika mogła zobaczyć go w akcji po raz pierwszy na drugiej edycji gali Fame MMA. Przegrał wtedy z Sebastianem "Ztrolowanym" Nowakiem.
Kilka miesięcy później lepszy okazał się Szymon "Taxi Złotówa" Wrzesień. Potem przyszedł czas na metamorfozę i pojedynek z Marcinem Najmanem. Doświadczony rywal znokautował go w pierwszej rundzie. Kibice byli jednak pod wrażeniem przemiany "Bonusa BGC".
Piotr Witczak nie doczekał się zwycięstwa. Przegrany pojedynek z Damianem Naganą był najprawdopodobniej ostatnim w jego karierze. W niedzielę za pośrednictwem mediów społecznościowych ogłosił zakończenie swojej przygody ze sportem.
ZOBACZ WIDEO: Gorące komentarze w sieci po hicie KSW. Mamy odpowiedź Radka Paczuskiego
Jego słowa na temat zdrowia fizycznego, a także psychicznego mogą mocno niepokoić.
"Miałby to być długi post ale będzie krótki. Dziękuję wszystkim którzy dołożyli cegiełkę do mojego rozwoju . Mojemu trenerze Marcinie Koniku, sponsorom głównie i innym. Zawalczyłem wspólnie 8 walk, 6 MMA, 2 walki K1" - napisał na Instagramie.
"Zdrowie dla mnie jest najważniejsze, a kręgosłup nie pozwala dalej ćwiczyć zapasów. Dziękuję to Wam kibicom za wszystko co dla mnie zrobiliście te mega wrzawy na największych Arenach, dziękuję rodzinie, wracam brać środki antydepresyjne które utrzymują mnie przy życiu" - dodał.
Zobacz też:
Ohydne, co trafia do internetu po jego śmierci. Roi się od filmów
Skandaliczny pomysł Rosjanina. Naprawdę to wymyślił po bojkocie