Polskie Iskry, piloci z Fundacji Biało-Czerwone Skrzydła, fotograf Patryk Sandach i operator Rafał Ilkiewicz. Do tego pomoc sponsorów i jeszcze więcej pasji. To składniki sukcesu filmu, który zachwyca.
Lęk wysokości
- "Top Gun" jest dla mnie kultowy. Stworzył mit pilota-herosa, do tego doszły piosenki z filmu, które stały się hitami, a które potem ustawiałem jako dzwonek w telefonie. Nowy film łamie schemat sequela. Od pierwszej produkcji minęło ponad 40 lat, a oni znów zrobili fenomenalną robotę. Film trzyma klimat, ma świetną dynamikę, jest jeszcze bardziej spektakularny od pierwotnej wersji. Aktorzy w samolotach doświadczali przeciążeń i trudów wyczynowych lotów, zadbano o realizm. Do tego genialne ujęcia i naprawdę dobra fabuła. Klimat filmu zahacza o rzeczywistość baz wojskowych z lat 80. i 90. - tłumaczy Patryk Sandach, współtwórca filmu.
Ma 33 lata, jest kierownikiem studia fotograficznego. Kilka lat temu wysokość go przerażała. Lęk był tak wielki, że jako dziecko nie było mowy o czasie wolnym spędzonym w lunaparku. Wreszcie wściekłość wynikająca ze strachu sprawiła, że zastosował terapię szokową. W wieku 18 lat Patryk skoczył na bungee. To był przełom.
- Udało się. Wtedy zacząłem interesować się ekstremalnymi aktywnościami. Ze skrajności w skrajność. Samoloty uwielbiałem od dziecka, jeździłem na pokazy lotnicze - ten sport wydawał się być z innej planety. Zrobiłem kurs szybowcowy, skaczę ze spadochronem. Później zacząłem latać samolotami, a piloci od czasu do czasu dawali mi wykonać parę akrobacji - cieszy się Sandach.
Hołdem dla pasji ma być wideo z akrobacjami na podstawie scen z filmu "Top Gun". Fotograf twierdzi, że to produkcja amatorska.
- Zajmuję się fotografią, a kolega-operator robi filmy zawodowo - to prawda - jednak "Top Gun" to nie ta skala. Tworzymy oddolny projekt ludzi, którzy zachwycili się filmem. Serdecznie dzięki dla ludzi z Katalogu Marzeń i fundacji Biało-Czerwone Skrzydła, którzy pomogli nam zrealizować moje wielkie marzenie z dzieciństwa - zaznacza Sandach.
Zdjęcia wykonano w Mielcu. Piloci Piotr Maciejewski i Jakub Kubicki polskimi, cywilnymi Iskrami przelecieli tuż obok wieży z prędkością 550 km/h. Uzyskali przeciążenia ponad 6G. Z prędkością 500 km/h przeszyli powietrze dwa metry nad ziemią.
Powyżej można zobaczyć trailer filmu. Twórcy właściwe wideo opublikują 18 lipca.
To nie mityczny świat
Powód powstania filmu to nie tylko pasja. Jest też misja.
- Polski przemysł lotniczy czasy świetności ma za sobą. Kiedyś mieliśmy znacznie większe aspiracje. Co prawda zakłady w Mielcu produkują Black Hawki, ale nie kontynuujemy pięknej tradycji tworzenia samolotów szkolno-bojowych, którymi są Iskry. Fundacja odzyskuje te maszyny, remontuje i promuje polskie lotnictwo. Te samoloty mają już prawie 50 lat, a są w fantastycznym stanie. Chcemy pokazać, że nadal potrafią naprawdę wiele. Podjęliśmy rękawicę rzuconą nam w "Top Gunie" - śmieje się fotograf.
Pomóc w promocji filmu ma zainteresowanie produkcją Toma Cruisa. Twórcy proszą o udostępnianie materiału z hashtagiem #TalkToMeTom i oznaczeniem @tomcruise. Powtarzają, że genialnie byłoby usłyszeć odczucia hollywoodzkiego aktora.
Chcą, aby polski film był popularny. Wspaniale byłoby dotrzeć również do zagranicznych mediów. To świetna promocja lotnictwa, które nie jest tak popularne, jak choćby piłka nożna, a potrafi być niezwykle spektakularne.
- Fundacja umożliwia latanie cywilnymi Iskrami bez szczególnych przeszkoleń. Ja też nie byłem w szkole wojskowej, nie jestem szkolony na myśliwce, a mogłem polecieć. Co prawda jako drugi pilot, ale zawsze! Latam na szybowcach i skaczę ze spadochronem, ale nie trzeba tego robić, aby złapać bakcyla i wsiąść za stery. To nie jest Olimp, to nie mityczny świat niedostępny dla zwykłego śmiertelnika. Każdy może cieszyć się lataniem - podsumowuje Patryk Sandach.
QUIZ: rozpoznasz wszystkich reprezentantów Polski? Udowodnij! >>