Niski człowiek z wielkim marzeniem. Tomasz Zając może przekroczyć kolejną barierę

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Tomasz Zając
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Tomasz Zając

Może stać się pierwszym niskorosłym kierowcą ciężarówki w Europie. Jako sportowiec z niepełnosprawnością, bierze udział w zawodach z pełnosprawnymi zawodnikami. I wygrywa! - Pokażę jeszcze raz, że Polak potrafi - deklaruje Tomasz Zając.

W tym artykule dowiesz się o:

Trzykrotne mistrzostwo polski juniorów osób niepełnosprawnych, dwukrotne mistrzostwo Polski seniorów i dwukrotne mistrzostwo Europy osób... pełnosprawnych. Wszystkie tytuły uzyskał w wyciskaniu sztangi leżąc. Choć to wydaje się niemożliwe, Tomasz Zając z Jelcza-Laskowic, pokonuje swoich pełnosprawnych rywali mając zaledwie 1,36 m wzrostu.

Imponujący rekord

- To efekt wytężonych ćwiczeń przez lata. Niemal codziennie poświęcam trzy godziny na trening. Przeważnie wyciskania na leżąco. Inna sprawa, że moi rywale są ciężsi ode mnie, więc łatwiej było mi uzyskać więcej punktów. Mam też nieco krótsze ręce, co pomaga, bo moi przeciwnicy muszą uzyskać pełny wyprost w łokciach, który mnie jest nieco łatwiej osiągnąć. Z drugiej strony chłopaki mają dłuższe nogi i możliwość zaparcia się o ławkę. Ja jestem spinany pasem, co oczywiście pomaga, ale nie tak, jak wsparcie przy pomocy nóg - tłumaczy 22-latek.

Przyznaje, że w oczach przeciwników zawsze widać nutkę zazdrości i zdziwienia. Choć ostatnio nieco rzadziej, bo przecież wygrywa rokrocznie.

ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski pokazał swoje czerwone Porsche. Uśmiejesz się do łez

- Satysfakcja jest ogromna. Udowodniam po raz kolejny, że osoba, która na co dzień potrzebuje pomocy choćby rodziców, może wygrywać z najlepszymi rywalami w kraju i Europie - nie ukrywa Zając.

Jego rekord podczas zawodów to 152 kg. Na siłowni - 160. To wszystko przy wadze 67 kg.

Na co dzień pracuje dorywczo w hali sportowej, jest trenerem personalnym. Ale to praca na umowę zlecenie. Ma tylko dwóch sponsorów. Pomagają mu w zakupie odżywek i trzymaniu odpowiedniej diety. Utrzymuje się z renty i dzięki wsparciu rodziców.

Tomasza Zając podczas treningu / fot. archiwum prywatne
Tomasza Zając podczas treningu / fot. archiwum prywatne

Dla niego pokonywanie kolejnych granic jest codziennością. Ale wreszcie znalazł taką, której nie przekroczył nikt przed nim. Mimo potężnych niedogodności chce zrealizować największe życiowe marzenie.

Jego wielka pasja

- Chcę być kierowcą ciężarówki i właścicielem firmy transportowej - wyznaje.

Od urodzenia bawił się wyłącznie samochodami i ciężarówkami. Jeździł na zloty kierowców ciężarówek. Śmieje się, że przy narodzinach chyba dostał w głowę kierownicą od ciężarówki, bo ta pasja nigdy w nim nie gasła - nawet na chwilę.

- Mój wujek jeździ tirami, więc jak tylko jest taka możliwość, zabiera mnie ze sobą. Dzięki temu byłem w Estonii, Czechach, Niemczech, Holandii, na Litwie, Słowacji i Łotwie. Jest szansa, że niebawem pojadę z nim do Anglii - cieszy się 22-latek.

Ma prawo jazdy kategorii B. W prowadzeniu auta pomaga mu mechanizm - rączka połączona z pedałami gazu i hamulca. Kiedy przekręca dłonią w prawo, włącza gaz. Kiedy naciska w przód, samochód hamuje. Skrzynia biegów jest automatyczna.

- Wszyscy uczestnicy ruchu drogowego są tak samo bezpieczni, jak w przypadku kierowców nie posiadających takich mechanizmów. Prawo jazdy mam od trzech lat. Wszystko jest w pełni legalne i na specjalnych atestach - podkreśla Zając.

Zdążył się zorientować, że wykonanie mechanizmu na samochody ciężarowe nie będzie żadnym problemem. Tym bardziej, że nowsze ciężarówki w dzisiejszych czasach jeżdżą głównie z automatyczną skrzynią biegów.

- Muszę uzyskać prawo jazdy kategorii C i CE. Niedawno poinformowano mnie, że w rejonie Wrocławia żadna szkoła jazdy nie posiada ciężarówki w automacie. Muszę ją kupić lub wynająć, aby egzaminatorzy mogli sprawdzić moje umiejętności. Najpierw powinienem więc zdobyć pieniądze na tira, potem zamontować mechanizm. Kiedy już zdam egzamin na kategorię C, ściągnę mechanizm i założę w ciągniku siodłowym. Taki pojazd szkoła już ma, więc to, poza finansami, nie stanowi żadnej przeszkody - tłumaczy sportowiec.

Polak potrafi

Przystosowanie pojazdu, wszystkie kursy, pozwolenia i zakup ciężarówki to w sumie ok. 60 tys. zł. W tym 40 tys. poszłoby na ciężarówkę. Jak dotąd, sam zebrał 20 tys. Teraz oszczędza już tylko na tira. Niestety nie stać go na niego. Praktycznie niemożliwe jest dla niego również uzbieranie pieniędzy w rozsądnym czasie. Dlatego założył zbiórkę, która ma mu pomóc w realizacji marzenia.

Tymczasem czyta o prowadzeniu firmy i spedycji. Wiele porad dostaje od wujka. Przypinanie ładunku i wszystko, co związane z prowadzeniem firmy, nie stanowi dla niego problemu. Wie o tym wszystko. Jedyne, czego potrzebuje, to prawo jazdy i tir.

- Zostałbym pierwszym w Europie niskorosłym kierowcą tira. Codziennie o tym myślę, to już prawie obsesja. Każdego ranka budzę się z tą jedną myślą. Pokażę, że Polak potrafi. I dam przykład wszystkim, którzy z powodu niedogodności fizycznych, nie wierzą w swoje możliwości - podsumowuje Tomasz Zając.

Wielki wyczyn Polki. Mało kto wiedział, co dzieje się na Grenlandii >>

Komentarze (0)