Spór o kilka centymetrów w finale MME

Materiały prasowe / PZTS / Na zdjęciu: reprezentacja Polski na mistrzostwach Europy U-21
Materiały prasowe / PZTS / Na zdjęciu: reprezentacja Polski na mistrzostwach Europy U-21

W finale młodzieżowych mistrzostw Europy sędziowie kwestionowali prawidłowość serwisów Polaków, twierdząc, że podrzucali piłeczkę o kilka centymetrów za nisko.

W tym artykule dowiesz się o:

Redakcja PZTS: Mecz o złoty medal w deblu z rywalami z Rumunii przeszedł do historii, ale nie tylko ze względów sportowych.

Maciej Kubik: Dla mnie to było wyjątkowe spotkanie, bowiem po zdobyciu w tej konkurencji dwóch medali z Samuelem Kulczyckim – srebrnego w 2023 roku i brązowego w 2022, miałem szansę na złoto w ostatnim starcie w ME młodzieżowców. Razem z Miłoszem Redzimskim graliśmy świetnie, pokonaliśmy trzy pary po 3:0, w tym w półfinale Iuliana Chiritę i Andreia Istrate. W finale największym problemem nie byli ich rodacy Darius Movileanu i Eduard Ionescu, lecz czepianie się naszych serwisów przez sędziów.

O co chodziło?

Trochę sami jesteśmy sobie winni, bowiem prowadziliśmy 2:0 i mieliśmy meczbola. Gdybyśmy go wykorzystali, dziś nie dyskutowalibyśmy nad zasadnością prawidłowości ocen sędziów. Najpierw twierdzili, że za nisko podrzucam piłeczkę przy podaniu, a potem odbierali nam punkty także za – ich zdaniem – nieprzepisowe serwisy Miłosza. Przepis mówi o tym, że należy podrzucić piłeczkę prawie pionowo i bez nadawania rotacji, tak, aby osiągnęła co najmniej 16 centymetrów. Ale nawet, kiedy szybowała nawet – orientacyjnie, moim zdaniem – dwa razy wyżej, to i tak akcję przerywano. Znowu strata punktu. W końcu nie wytrzymaliśmy i poprosiliśmy o przerwę w grze. W ciągu minuty musieliśmy ochłonąć i zmobilizować się do dalszej walki. Na szczęście podołaliśmy wyzwaniu i zwyciężyliśmy 3:2. A co do sędziów, podobno dostali takie wytyczne, by bacznie przyglądać się serwisom uczestników MME. No, i cóż, przesadzili ze swoimi interpretacjami.

Turnie był fantastyczny w waszym wykonaniu, a zwłaszcza finał singla: Kubik – Redzimski.

Potwierdziliśmy, że jesteśmy najlepsi w tej kategorii wiekowej, a poza nami bardzo dobrze spisała się Ania Brzyska. We troje sięgnęliśmy po 5 medali. Spektakularnym wydarzeniem był polsko-polski finał w grze pojedynczej. Namiastką tego spotkania była punktowana gra treningowa na zgrupowaniu w Cetniewie. Rywalizowaliśmy tylko do dwóch setów, ale na bardzo wysokim poziomie i z licznymi efektownymi wymianami. Inni koledzy już zakończyli swoje pojedynki, więc w pewnym momencie wszyscy zgromadzili się wokół naszego stołu. Mieliśmy nadzieję, że taki show damy również wkrótce w Skopje. I tak się stało.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza

Kluczowy moment spotkania o złoto ME U-21?

W drugim secie prowadziłem 9:7, jednak ciut mniejsze skupienie sprawiło, że to Miłosz zwyciężył 11:9, podobnie jak w pierwszym. A kiedy zrobiło się 0:3 w meczu, trochę wyluzowałem i… znalazłem sposób na zdobywanie punktów. Szedłem jak burza i po zwycięstwo, 11:7, 11:9. W szóstym secie też miałem szansę na zwycięstwo. Nie trafiłem jednej bardzo ważnej piłki. Szkoda, bo czułem, że idę po złoto, mimo nieudanego początku.

Sześć razy startowałeś w młodzieżowym czempionacie kontynentu, a bilans to 5 medali, tj. 1 złoty oraz po 2 srebrne i brązowe.

Usatysfakcjonowany w 100 procentach byłbym tylko wtedy, jeśli sięgnąłbym po tytuł w singlu. Tego mi zabrakło. Generalnie jednak z poczuciem dobrze wykonanej pracy przechodzę definitywnie do seniorów. Inna sprawa, że występuję w tej kategorii od kilku lat. Wspominając młodsze grupy, łezka kręci się w oku, gdy razem z tatą i trenerem Marcinem Kubikiem cieszyliśmy się ze złotych krążków w singlu i deblu ME kadetów, a następnie z kolegami wygrywałem finał juniorskich mistrzostw kontynentu z Francją 3:2.

Źródło artykułu: Informacja prasowa