Marcin Klejno wspomina błogosławionego wujka. To ksiądz Jerzy Popiełuszko

- Człowiek w pewnym momencie zastanawia się, dlaczego osoba, na którą w rodzinie mówi się wujek, ma swój pomnik - wspomina Marcin Klejno. To jego wujkiem był zamordowany przez SB ksiądz Jerzy Popiełuszko.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Marcin Klejno Facebook / archiwum prywatne / Na zdjęciu: Marcin Klejno

*Marcin Klejno dziś jest sędzią tenisa stołowego, działa też w strukturach tej dyscypliny. Jednocześnie jest zaangażowanym kibicem piłkarskim. Ksiądz Popiełuszko był jego wujkiem. On sam wujka... zagrał w filmie. 

Jacek Stańczyk, WP SportoweFakty: Pamięta pan dzień, w którym poznał historię księdza Jerzego Popiełuszki i fakt, że został zamordowany?

Marcin Klejno: To wyszło naturalnie. Człowiek w pewnym momencie zastanawia się, dlaczego osoba, na którą w rodzinie mówi się wujek, ma swój pomnik. Jak miałem 6 czy 7 lat, zacząłem dopytywać, co on takiego zrobił. Pytałem mamy, babci, później dużo czytałem.

Ksiądz Jerzy należał do pana rodziny.

Jego mama to moja prababcia, a siostra jest babcią.

I do czego pan w końcu doszedł?

Że za wartości, według których żył i o które walczył, zasługuje teraz na to, aby być błogosławionym.

Pana życie zmieniło się, gdy poznał prawdę?

Może nie zmieniło, ale zacząłem wyciągać wnioski. Człowiek dojrzewa, rozwija się, przechodzi kolejne etapy. Poznawałem daty, czym była Solidarność i dlaczego pomagał na przykład pielęgniarkom czy hutnikom. Potem zacząłem się wczytywać w kazania, opowiadania osób, z którymi miał styczność. I to jest naturalne, że z tych lekcji czerpałem też do swojego życia.

Pełnymi garściami?

Wydaje mi się, że tak. Gdyby nie ksiądz Jerzy, nie byłbym dziś tym, kim jestem.

To w jakim pan jest miejscu i według jakich wartości żyje?

Dla mnie, tak jak dla niego, bardzo ważne są: Bóg, modlitwa, honor. To wartości, których nie będę zmieniał z dnia na dzień, bo ktoś mi każe. No i ojczyzna. Dla mnie Polska jest na pierwszym miejscu. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek obrażał ojczyznę albo jej mieszkańców.

Jak wygląda u pana dzień 19 października [Ksiądz Jerzy Popiełuszko został zamordowany 19 października 1984 roku]?

To szczególny dzień, proszę świętej pamięci wujka o łaski. Staram się przypominać jego wstawiennictwo i rozwijać kult księdza Jerzego, szczególnie wśród młodych. Właśnie wracam ze szkoły, gdzie opowiadałem o wujku, prezentowałem film. Każda taka rzecz mnie dowartościowuje i rozwija. Mogę przekazać innym to, co jest ważne dla mnie. A ja chcę się tym dzielić.

To jest pana misja?

Misja to za duże słowo. Obracam się jednak w środowisku religijnym, więc na prośby na przykład księży nigdy nie odmawiam. I nie wstydzę się tego. A potem jest mi bardzo miło, gdy podchodzi do mnie osoba, która dzięki mnie poznała życie księdza Jerzego i dochodzi do wniosku, jak wiele on zrobił. Jak troszczył się o ludzi i chciał wolnej Polski. Jak umarł za wolność.

Jak to się stało, że zagrał pan w filmie własnego, wielkiego wujka ["Popiełuszko. Wolność jest w nas", 2009 rok. Marcin Klejno wcielił się w rolę młodego Jerzego Popiełuszki]?

Na pewno jest to przeżycie, bo zagrałem błogosławionego. Na prośbę proboszcza wystartowałem w castingu, przechodziłem wszystkie etapy. Choć z racji powiązań rodzinnych, jako dziecko byłem do niego podobny i może dlatego udało się dostać tę rolę. A potem już poszło.

To niesamowita historia.

Wiem, że ksiądz Jerzy czuwa nade mną i troszczy się o mnie. Wiem, że chce mojego dobra. I myślę, że to nie był przypadek.

Jest pan dziś m.in. sędzią tenisa stołowego, działa pan w podlaskich władzach tej dyscypliny. Jest pan też kibicem piłkarskim. Kim dziś dla fana jest ksiądz Popiełuszko?

Choćby patronem kibicowskich pielgrzymek na Jasną Górę. Tak jak kiedyś ksiądz Jerzy, tak dziś kibice honorują te same wartości: Bóg, honor, ojczyzna. I to się nie zmieni. Tak samo kibice, gdy jest źle, mówią, że jest źle. Mówią o tym, co im się nie podoba. Ksiądz Jerzy w kazaniach mówił, że dzieje się źle i trzeba walczyć o dobro. Oczywiście nie chodziło mu o łapanie za broń. Chciał wspierać i podtrzymywać duchowo. Kibicami, tak jak kiedyś księdzem Jerzym, nie da się machać jak chorągiewką. Nie można im mówić, co mają robić. Ksiądz Jerzy trzymał się dzielnie swoich wartości pomimo tego, że wiedział, że w każdej chwili może za swoje słowa zginąć.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie wykluczam wypożyczenia z Napoli
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×