6:2, 6:1 w półfinale świetnie obsadzonego turnieju to nie jest łatwe zwycięstwo. To jest deklasacja. Iga robi na korcie, co chce. Kiedy zyskała pewność siebie i umiejętność kontrolowania emocji, do swojego tenisa włączyła zabawę. Znalazła w swoim umyśle miejsce na spektakularne zagrania. Bo przecież, aby się na nie decydować, trzeba osiągnąć idealną stabilizację formy i przekonanie co do własnych możliwości.
Białorusinka nie tylko przegrała z silniejszą przeciwniczką, ale nie była w stanie choćby nawiązać walki z Polką. A kiedy jej irytacja sięgała wartości najwyższych, Iga posyłała piłki, które miały cieszyć oko publiczności. To nieprawdopodobnie wręcz dekoncentrujące i destrukcyjne dla rywalki.
Ostatnia piłka w meczu posłana przez Białorusinkę, była już pełna zniechęcenia. Sabalenka po przegranych gemach nawet nie okazywała przesadnie dużo emocji. Jakby traktowała to jak coś zupełnie naturalnego. A jej skwaszona mina po porażce mówi więcej niż setki słów komentarza pokonanej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandynawska wyprawa Kowalczyk
Żeby była jasność - na ogół rzadko czuję satysfakcję z pokonania przeciwnika przez reprezentanta Polski. Zdecydowanie częściej cieszę się zwycięstwem. Bo to przecież nie zawsze jest dokładnie to samo. Jednak nie zamierzam być hipokrytą. Zwycięstwo z zawodniczką z Białorusi, a więc reprezentantką kraju, którego powinno dosięgnąć wykluczenie ze świata sportu, przynosi więcej satysfakcji niż z którąkolwiek inną. Rosja, jako agresor wojenny i Białoruś, jako jej czynny sojusznik, nie powinny mieć prawa wystawiania swoich reprezentantów w międzynarodowych profesjonalnych zawodach.
Tymczasem Iga wygrała 27. mecz z rzędu. Pamiętam, kiedy rok temu rozmawiałem z Piotrem Sierzputowskim, byłym trenerem Igi i ten wypowiedział ważne zdanie: "Tenis to sport przegranych". Bo nawet wysoko klasyfikowani tenisiści stosunkową dużą część meczów jednak przegrywają. Ale kiedy dziś patrzę na Igę i jej kolejne triumfy, mam wrażenie, że Polka zadaje kłam temu, bądź co bądź, słusznemu stwierdzeniu. A to tylko uświadamia, w jakiej obecnie dyspozycji jest nasza reprezentantka.
Która, przypominam, ma dopiero... 20 lat, a wszystkie mecze podczas turnieju w Rzymie wygrała 2:0!