Iga Świątek mierzyła się z Darią Kasatkiną w pierwszym półfinale Rolanda Garrosa. Na trybunach większość miejsc była zajęta i trudno się temu dziwić - rywalizacja singlistek o zwycięstwo wielkoszlemowe weszła w decydującą fazę. W Paryżu nie brakowało Polaków, do których finalistka przemówiła słowami "dziękuję Wam" w ojczystym języku.
- Dla mnie awans jest specjalnym momentem. Jestem bardzo emocjonalną osobą i uwielbiam grać w Paryżu. Cieszę się, że mogę być w finale tego turnieju - mówiła po zwycięstwie Iga Świątek.
- Łatwiej jest rozgrywać mecze, kiedy czujesz wsparcie kibiców. Nie miałam dużo czasu, żeby przywyknąć do grania z fanami na trybunach, ponieważ w moim pierwszym pełnym roku w tourze WTA była pandemia i grałyśmy mecze bez publiczności. Dlatego dla mnie to wciąż nowe doświadczenie - dodała reprezentantka Polski.
ZOBACZ WIDEO: Niezwykła stylizacja miss Euro. Trudno oderwać wzrok
Świątek wcześnie przejęła inicjatywę. Kluczowym punktem pierwszego, wygranego 6:2 seta było przełamanie serwisu Kasatkiny w szóstym gemie. Iga Świątek popisała się kilkoma spektakularnymi akcjami, którymi stopniowo odbierała przeciwniczce ochotę do walki. Druga partia zakończyła się jeszcze bardziej przekonującym wynikiem 6:1.
- Byłam przygotowana na grę Darii. Próbowała zmienić ten mecz w bardzo fizyczny, a to korzystne dla mnie. Czułam się dobrze na korcie - opowiadała Świątek. - Staram się podchodzić do każdego spotkania tak samo. Nie mogę myśleć, że przede mną najważniejszy mecz w sezonie, ponieważ będę wtedy bardziej spięta. Słucham muzyki, kiedy wchodzę na kort. Dziś był to zespół Led Zeppelin.
Niepokonana od 106 dni i 34 meczów Świątek rozegra finał Rolanda Garrosa w sobotę. - Znam obie potencjalne rywalki. Przed finałem postaram się dobrze zregenerować i trochę oderwać, ponieważ czuję, że ten turniej robi się trochę długi - mówiła Świątek.
Czytaj także: Eksperci starali się wytłumaczyć porażkę Huberta Hurkacza. "Zabrakło skupienia"
Czytaj także: Polka zachwyciła na Roland Garros. W Chorwacji doznała bolesnej porażki