Anett Kontaveit jeszcze nigdy nie była tak wysoko w rankingu WTA. Estonka ustępuje w nim obecnie tylko Idze Świątek, która ma nad resztą stawki sporą przewagę. Kontaveit zaczęła się wspinać mocno w górę rankingu w drugiej części poprzedniego sezonu, kiedy wygrała aż cztery turnieje WTA. Rzutem na taśmę awansowała do WTA Finals, gdzie przegrała z Garbine Muguruzą.
Na początku tegorocznego sezonu 26-letnia tenisistka wygrała turniej w Sankt Petersburgu, a w finale w Dosze uległa Idze Świątek. Wszystkie sukcesy Estonka osiągnęła pod wodzą rosyjskiego szkoleniowca Dmitrija Tursunowa. Ich współpraca trwała łącznie jednak tylko dziesięć miesięcy.
Obie strony poinformowały w poniedziałek o zakończeniu wspólnej przygody. Początkowo powody rozstania nie były znane, ale ostatecznie Anett Kontaveit wszystko wyjaśniła.
ZOBACZ WIDEO: Legenda polskiego kolarstwa przestrzega przed Rosjanami! "Będzie wielka tragedia"
- Powodem zakończenia współpracy jest to, że Dmitrij ma rosyjski paszport - w tej chwili jest mu bardzo trudno uzyskać wizy, nie może podążać za mną na wiele turniejów. Nadal czuję, że potrzebuję trenera, który może mi towarzyszyć i który nie ma tak wielu problemów praktycznych - powiedziała Anett Kontaveit, cytowana przez sport.err.ee.
- Chcę mu podziękować za bardzo udaną współpracę. Jestem mu wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobił - dodała estońska tenisistka.
Mimo że Kontaveit zameldowała się na 2. pozycji w rankingu WTA, to w ostatnich tygodniach nie było jej dane dochodzić do dalszych rund w turniejach. Z Rolandem Garrosem pożegnała się już w I rundzie.
26-letnia zawodniczka nie poinformowała jeszcze, kto będzie jej nowym trenerem.
Czytaj także:
Trzy kwadranse i po wszystkim. Szybki mecz Huberta Hurkacza