Kiedy słuchałem przewidywań ekspertów, którzy wieszczyli Idze jedynkę w rankingu WTA, zgadzałem się, że to może nastąpić. Nawet sam przewidywałem wskoczenie Polki na szczyt. Ale myślałem sobie, że mimo niebywałego tempa sportowego rozwoju Igi, dojdzie do tego może za dwa, trzy lata. Kiedy kilka miesięcy temu twierdziłem, że Iga w rok robi postępy kilkuletnie - wierzyłem w to, co pisałem - ale słowa stanowiły swego rodzaju przerysowanie. Delikatne, ale jednak. Tymczasem Iga zaczęła zwyciężać nie tylko z rywalkami, ale też z samą sobą. A kiedy w sposób świadomy wygrywa się z własnymi słabościami, granice pękają. Wyniki zależą wtedy już tylko od własnej dyspozycji.
Do Australian Open Iga przystąpiła rozstawiona z siódemką. Dziś jest jedynką. I to nie taką, która pozwoliłaby choć przez sekundę wątpić w swoje możliwości. Jedynką bezapelacyjną z gigantyczną przewagą nad drugą rakietą świata. Niedawno wszyscy zachwycaliśmy się, że różnica punktowa między "dwójką" a Igą jest duża. Minęło kilka tygodni, a wzrosła ona do (ponad) dwukrotności dorobku drugiej Ons Jabeur.
Iga szybko stanęła przed wyjątkowym wyzwaniem. Do tej pory bowiem atakowała. Teraz, za każdym razem, musi udowadniać swoją wyższość nad przeciwniczkami. Napisałbym, że defensywa jest trudniejsza niż ofensywa, ale patrząc na tempo rozwoju Igi, sam mam wątpliwości, czy w tenisowym świecie coś jeszcze jest dla niej naprawdę bardzo trudne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!
A Polka ma dopiero 21 lat. I gdyby nie to, że już wywalczyła szczyt, można by napisać, że ma całą karierę przed sobą.
Nie można czynić z Igi boginii, bo przyjdą momenty słabości, kiedy znajdzie się kilku domorosłych znawców i zacznie sugerować choćby zakończenie kariery. Ale właśnie w tych słabościach Polka osiągnęła swój własny Olimp. Dzięki ich pokonaniu jest na ustach całego sportowego świata.
A dało jej to świadome i mądre dysponowanie własnymi zasobami. Kierowanie karierą na własnych warunkach. I intelekt, którego części sportowców czasem brakuje, aby podjąć właściwe decyzje, kiedy jeszcze jest na to czas.
W szkole średniej Iga była jedną z najlepszych uczennic. I choć oceny w procesie edukacji rzadko świadczą o intelektualnych możliwościach ucznia, pokazuje to, że Iga jest innym typem sportowca niż część tych, których pamiętamy jeszcze z lat 90. czy niedługo po roku 2000. Coraz więcej pretendentów do osiągania sportowych sukcesów zdaje sobie sprawę z tego, że choć bez silnych mięśni niewiele może osiągnąć, tak samo nie osiągnie niczego wielkiego bez inteligencji i umiejętności korzystania z doświadczeń.
Ze sportem coraz rzadziej kojarzą się piłkarze, o których alkoholowych ekscesach krążą legendy. Coraz rzadziej pięściarze, którzy nie potrafią płynnie wypowiedzieć jednego pełnego zdania bez upokarzającego błędu. Coraz rzadziej koszykarze, tenisiści i golfiści na pokaz otaczający się luksusami. Zawodnicy tacy jak Iga wprowadzają nową jakość do sportu. Udowadniają, że aby osiągnąć szczyt, również w tej dziedzinie, potrzebna jest głowa. A dokładniej umiejętność używania tego, co znajduje się w jej wnętrzu.
Dlatego, również w sportach walki, już z łatwością dostrzegamy przykłady nie tylko na to, jak wygrać walkę, ale też jakich wartości na co dzień powinien trzymać się sportowiec. Dlatego łatwo zauważyć, że w piłce nożnej prawdziwymi gigantami zostają głównie ci, którzy swoje życie podporządkowali dbaniu o własny organizm. A obecna jedynka WTA może długo opowiadać o swoich pozasportowych zainteresowaniach i pasji do literatury.
Iga i podobni jej sportowcy tworzą coś w rodzaju cichej nowej ery w sporcie, czyli wciąż rozrywce, ale już przez wielkie "R".
Dawid Góra, WP SportoweFakty
Koniec sezonu Świątek. Zaskakujące słowa Polki >>
Eksperci komentują porażkę Świątek >>