Nie uwierzysz, do czego zdolny jest ojciec rywalki Świątek

Getty Images / Robert Prange / Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Iga Świątek

- Skoro ja jestem zmęczona, to ona musi być wyczerpana - powiedziała po jednym z pojedynków Leylah Fernandez. Zadziorny styl gry finalistki US Open 2021 wielu dał się we znaki. We wtorek Kanadyjka spróbuje złapać w swoje sidła Igę Świątek.

Będzie to zadanie piekielnie trudne. Nasza tenisistka dotarła bowiem na Bliski Wschód w bajecznej formie. W zeszłym tygodniu sięgnęła po tytuł w Dosze, tracąc po drodze jedynie pięć gemów. Tak naprawdę nie zdążyła się zmęczyć, stąd uzasadnione nadzieje, że w Dubaju podtrzyma zwycięską passę.

Z Leylah Fernandez zagra po raz drugi w karierze. Ich pierwsza konfrontacja rok temu w Adelajdzie nie porwała. Iga Świątek grała jak z nut, za to Fernandez fałszowała. Pięć kwadransów wystarczyło, żeby rozstrzygnąć tamto nierówne starcie. Iga wygrała 6:2, 6:1.

Przytoczona historia z ich jedynego dotychczasowego pojedynku niejako zaprzecza temu, z czym kojarzona jest 20-latka z Montrealu. Gdyby hasło Leylah Fernandez pojawiło się w encyklopedii, definicja musiałaby zawierać takie słowa jak: upór, nieustępliwość, pewność siebie, mocny charakter.

Sportsmenka, nie tenisistka 

Cały ten pakiet cech zaszczepił w niej ojciec. Do opisania jego osoby najbardziej pasuje z kolei słowo "oryginał". Gdy jego 9-letniej córce odmówiono dalszej współpracy w ramach krajowego programu dla najbardziej utalentowanych, uznał, że sam się nią zaopiekuje. Stwierdził jednak, że nie wychowa jej na tenisistkę, a na sportowca. Jaka jest różnica? Zasadnicza. Jako były piłkarz nie miał bowiem większej wiedzy o tenisie, za to doskonale wiedział, czego potrzeba sportowcowi.

ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia

W pierwszej kolejności nacisk kładł więc na przygotowanie fizyczne i mentalne, za to technika zeszła na dalszy plan. Nauczycielem był ponoć surowym, a jego metody budziły dyskusje. Do odbijania piłek z 9-letnią dziewczynką zapraszał chociażby mierzącego blisko 2 metry, atletycznie zbudowanego kolegę. Prosił go, aby uderzał coraz mocniej i mocniej. Przesłanie było proste: Leylah, to nie koszykówka ani piłka nożna - nikt Cię nie przepchnie. Musisz skupić się na piłce, a nie sile przeciwnika.

Filigranowa Leylah wchodziła więc z dwa razy większym od siebie mężczyzną w wymiany ciosów. Po dziesięciu latach Jorge pewnie tylko uśmiechał się na wspomnienie o tych treningach, gdy widział jak jego córka w drodze do finału US Open eliminuje broniącą tytułu Naomi Osakę i Arynę Sabalenkę - zawodniczki mocno uderzające i jeszcze mocniej zbudowane.

(Nie)szczęśliwa bielizna

Pochodzący z Ekwadoru Jorge Fernandez miał więcej nieszablonowych pomysłów. Gdy córka dobrze zaprezentowała się w lokalnych turniejach i wróciła w łaski krajowej federacji, on odmówił przystąpienia Leylah do programu, w ramach którego miałaby zapewnione darmowe treningi. Matka Leylah, Exevea, myślała, że mąż zwariował. Ale on na tym etapie bardziej ufał już sobie, niż specjalistom z Tennis Canada.

Można się już domyślić, kto miał do powiedzenia ostatnie słowo w dyskusji na temat rozłąki. Z racji tego, że ofertę darmowych treningów odrzucono, a Jorge poświęcił się szkoleniu coraz lepiej rokującej Leylah i jej młodszej siostry, potrzebne były pieniądze. Exevea w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy musiała wylecieć aż do Kalifornii. - To były trudne lata, ponieważ dziewczynki widywały swoją matkę tylko dwa razy w roku - wyznał po latach Jorge w rozmowie z "New York Times".

Paradoksalnie, gdy córka w wieku 19 lat osiągnęła niebotyczny sukces i sensacyjnie awansowała do finału US Open, na trybunach siedziała jej matka, za to ojca brakowało. Wszystko przez... przesądność. Jorge pojawił się bowiem na poprzednim finale, który nie zakończył się po myśli córki. - To było w ubiegłym roku w Acapulco i przegrała. Nienawidziłem siebie przez dobre dwa miesiące - opowiadał w wywiadzie.  - W dniu meczu używam tego samego szamponu, noszę te same dżinsy, te same skarpetki i tę samą bieliznę. To nic nowego. Leylah i ja mamy zwyczaj, że jeśli coś działa, nie zmieniamy tego - dodał z rozbrajającą szczerością.

Uderzyła, ale nie poszła za ciosem

Historia z przesądami na razie nie ma ciągu dalszego. Leylah w ostatnich miesiącach mocno spuściła z tonu i przez ostatnie półtora roku tylko raz zagrała finale turnieju WTA. Zwycięstwo w przeciętnie obsadzonej imprezie w Monterrey na nikim większego wrażenia nie zrobiło. Wraz z upływającym czasem coraz bardziej na miejscu będzie pytanie, czy jesteśmy świadkami przestoju Leylah, czy może zakładnikami finału US Open, ze zbyt wygórowanymi oczekiwaniami.

Jeśli kariera Fernandez ma wrócić na właściwe tory, to potrzeba jej zwycięstw właśnie nad takimi zawodniczkami jak Świątek czy wcześniej wspomniana Sabalenka. Tymczasem Kanadyjka wygrała tylko jeden mecz z zawodniczką z czołowej dwudziestki od początku 2022 roku. To zdecydowanie za mało, żeby myśleć o wygraniu takich turniejów, jak ten trwający w Dubaju, gdzie przyjechała cała czołówka z wyjątkiem kontuzjowanej Ons Jabeur.

Spotkanie Igi Świątek z Leylah Fernandez odbędzie się na korcie centralnym i otworzy sesję wieczorną. Na pewno nie rozpocznie się wcześniej niż o 16.00 polskiego czasu. Portal WP Sportowe Fakty przeprowadzi oczywiście relację "na żywo" z tego pojedynku.

Szymon Adamski, dziennikarz WP Sportowe Fakty 

Komentarze (2)
avatar
12 min
21.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cóż za kwiecisty język,cóż za porównania?czyżby,,super nowa gwiazda"(bajeczna forma)a może baśniowa?a jeszcze taka czuła i przejmująca się losem innych...to przede wszystkim jest chyba powód do Czytaj całość
avatar
Hoe Eye
21.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wystarczy, że Wiemy do czego jestescie zdolni wy, pismacy. Do najgorszego za pieniądze.