Łukasz Iwanek: Kończmy sezon we wrześniu!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przemęczone gwiazdy próbujące wykrzesać z siebie resztkę sił, często bezskutecznie. To jest już dla nich zbyt ciężkie i przez to Dinara Safina przegrywa z niejaką Shuai Zhang czy Juan Martin del Potro z Edouardem Rogerem-Vasselinem. Pytanie, po co na siłę przeciągać sezon skoro większość gwiazd, ma już wszystkiego dosyć?

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatnio głos w tej sprawie zabrał Andy Roddick, którego w ubiegłym tygodniu pokonał Łukasz Kubot. Amerykanin powiedział wprost: - To śmieszne, że w profesjonalnym sporcie nie ma prawdziwej przerwy, aby odpocząć, podreperować zdrowie i potrenować.

I ja przyłączam się do tego głosu. Władze tenisowe nie chcą słuchać tego, co do nich mówią gwiazdy, które napędzają koniunkturę i dzięki którym ATP i WTA funkcjonują. Jak tak dalej pójdzie to tenisiści w wieku 26-27 lat będą zmuszeni kończyć kariery, bo będą wypaleni i totalnie wyczerpani. Będą po prostu tenisowymi emerytami. W tym tygodniu w prestiżowym turnieju w Szanghaju mieliśmy już siedem kreczów. Swoje mecze poddali Jose Acasuso, Mischa Zverev, Tommy Haas, Stanislas Wawrinka oraz Andy Roddick, Juan Martin del Potro i Gael Monfils. W odbywającym się na przełomie września i października turnieju WTA w Tokio do ćwierćfinału nie ostała się żadna z sześciu najwyżej rozstawionych zawodniczek. Dinara Safina, Venus Williams, Jelena Dementiewa, Karolina Woźniacka, Swietłana Kuzniecowa i Wiera Zwonariowa odpadły po pierwszym meczu. Coś tu chyba jest nie tak, gdy porażki faworytów stają się codziennością, choć akurat u kobiet jest to tendencja, która utrzymuje się od początku sezonu.

Wielkie brawa dla Agnieszki Radwańskiej za finał w Pekinie, za wspaniałe zwycięstwa nad Dementiewą i Bartoli. Jednak sama Isia mówiła, że po US Open w szatniach rozmawia się już tylko o wakacjach.

Czy władze ATP i WTA chcą w końcówce obserwować wielką walkę tenisistów z własnymi słabościami, tenis znużonych, zrezygnowanych gwiazd, w których nie ma już radości z gry na światowych kortach?

Faworyci sypią się po kolei i nie sposób tego nie zauważyć. Kontuzjowany Andy Murray, zmagający się z urazami Rafael Nadal, mający coraz mniej sił Roger Federer, nie potrafiący się już zmobilizować po wygraniu US Open del Potro oraz męcząca się sama ze sobą Safina, będąca cieniem samej siebie z US Open Woźniacka, słabnąca w oczach Wiktoria Azarenka, a i siostry Williams też już nie specjalnie się wysilające. A to wszystko dlatego, bo po US Open w tenisie nie dzieje się już nic ciekawego. Może się komuś podobać takie stwierdzenie lub nie, ale fakty są takie, że to jest tylko sztuczne przedłużanie sezonu. W ciągu roku turniejów jest tak wiele, że gwiazdy nie mają siły, zarówno fizycznej, jak i psychicznej, by jeszcze zmobilizować się na kilka startów. A to zmęczenie to bardzo często efekt ciągłego grania przez kilka sezonów. Nie ma czasu na odpoczynek, a przynajmniej na taki, by w pełni zregenerować siły.

Turniej Mistrzów i Turniej Mistrzyń? To jest zlot zrezygnowanych gwiazd dających z siebie tyle, na ile je stać. A że nie stać je na zbyt wiele, to coś co w założeniu miało być promocją tenisa, staje się paradoksalnie jego antypromocją.

Pojawia się wobec tego pytanie: Czy US Open nie powinien być ostatnim turniejem w sezonie? Czy nie lepiej zakończyć go w połowie września, gdy wszyscy są pod wrażeniem elektryzujących spektakli zapadających głęboko w pamięć? Tenis to dynamiczna gra, która porywa tłumy ludzi, dająca radość i przysparzająca ogromnych emocji, wielu wzruszających chwil, dostarczająca kibicom wielkich spektakli, które wspomina się latami.

A co mogą dać pałętające się po korcie gwiazdy? Po co komu Turnieje Mistrzów? Uśmiechające się na siłę pozujące gwiazdki, które marzą już tylko o odpoczynku? Czy ktoś ma ochotę na to patrzeć i czeka na turnieje Masters z nadzieją na wielkie spektakle? Nawet jeżeli czasem zdarzają się takie pojedynki, jak przed rokiem pomiędzy Murrayem i Federem, to nie warto, bo jest to tylko wyjątek potwierdzający regułę.

Głos tenisistów jak zwykle jest lekceważony, a to przecież ich zdrowie powinno być tutaj najważniejsze. Bez gwiazd rozgrywających epickie boje ATP i WTA nie mógłby by się pławić w luksusie. A przecież nie zarzyna się kury znoszącej złote jajka.

Źródło artykułu: