Dwie historie. Sierpień 2020 - przez Białoruś przetacza się fala protestów wobec polityki prezydenta Alaksandara Łukaszenki. To efekt wyniku wyborów, które zdaniem większości niezależnych obserwatorów zostały sfałszowane przez tego satrapę rządzącego krajem nieprzerwanie od 1994 roku. Strajki popiera wielu znanych Białorusinów, także sportowców. W tym gronie nie ma Aryny Sabalenki. Mało! Jej nazwisko pojawia się na liście sportowców, którzy popierają reżim. Czy stało się tak wbrew jej woli? Nie wiadomo, jedna z najlepszych tenisistek świata milczy.
Luty 2022 - wojska rosyjskie rozpoczynają największą wojnę w Europie od 1945 roku. Między innymi dzięki porozumieniu na linii Łukaszenka - Władimir Putin żołnierze atakują z terenu Białorusi, co ma być kluczowe w kwestii szybkiego zdobycia Kijowa. Sabalenka znów milczy. Zabiera dopiero głos kilka tygodni później, kiedy kolejne federacje sportowe wyrzucają rosyjskich i białoruskich sportowców na margines. Ale nie mówi, że wojna jest straszna, że ją potępia, że wspiera najechanych - czy coś w tym stylu. Raczej czyści swoje sumienie: "My nie jesteśmy niczemu winni".
Sabalenka nie odmawia Łukaszence
Ktoś powie, że zawodniczka nie angażuje się w politykę i to dobrze o niej świadczy. Niby tak. Jednak jest "ale". W przeszłości białoruska tenisistka nie miała żadnych problemów, aby pokazywać się publicznie z Łukaszenką.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Błachowicz pojechał na egzotyczne wakacje. Pokazał hitowe zdjęcie
Jak na przykład w listopadzie 2018 roku. "Do spotkania prezydenta Łukaszenki z jedną z najbardziej utalentowanych tenisistek na świecie doszło na wniosek Sabalenki" - można było usłyszeć w białoruskiej telewizji, która jest tubą propagandową prezydenta. "Prezydent podkreślił, że Sabalenka zrobiła największy postęp ze wszystkich tenisistek, ale przed nią jeszcze długa droga, by ustabilizować formę".
Albo rok wcześniej - w listopadzie 2017. Łukaszenka odwiedził tenisową reprezentację Białorusi, która dzień później rozpoczynała finał Pucharu Federacji (ostatecznie Białoruś przegrała 2:3 z USA - przyp. red.). "Wyjdźcie i pokażcie swoją grę" - Łukaszenka próbował zmotywować zawodniczki, w tym i Sabalenkę.
Sabalenka została wyróżniona. Siedziała po prawej ręce prezydenta. Uśmiechała się w kierunku Łukaszenki, co bardzo dokładnie pokazywały telewizyjne kamery.
"Ona wspiera bandycki reżim"
Ale to było dawno, jeszcze przed wojną - ktoś powie. Mogła zmienić swoje nastawienie do polityka, który nie dość, że współpracuje z Putinem, to jeszcze niesłusznie wsadza ludzi do więzień. Jak choćby Andrzeja Poczobuta, polskiego dziennikarza, który został oskarżony o terroryzm i wysłany na osiem lat więzienia o zaostrzonym rygorze.
Nie zmieniła. A przynajmniej nic o tym nie wiemy. Ołeksandr Dołgopołow (TUTAJ znajdziesz obszerną rozmowę z nim >>) - były ukraiński tenisista - stwierdził, że Sabalenka nadal popiera Łukaszenkę. "Przecież spotyka się z nim, podpisuje listy poparcia, ani razu nie odcięła się od tego, co dzieje się w Ukrainie" - napisał w social mediach kilka tygodni temu. "Wspiera bandycki reżim. Nie tylko ona, generalnie rosyjscy i białoruscy sportowcy milczą, nie sprzeciwiają się mordowaniu bezbronnych ludzi".
Sabalenka mieszka obecnie we Francji. Rzadko bywa w Mińsku, choć nadal ma tutaj rodzinę. Nie ma żadnych oficjalnych informacji, czy tenisistka próbowała wyrwać najbliższych z macek Łukaszenki.
"Nie zrobiłam im nic złego"
Sabalenka od początku sezonu 2023 prezentuje się doskonale i bardzo dynamicznie odrabia straty do liderki światowego rankingu WTA - Igi Świątek. Jeszcze dwa tygodnie temu Polka miała prawie 4,5 tys. pkt przewagi nad Sabalenką. Teraz? To "tylko" 3235 pkt. (więcej szczegółów znajdziesz TUTAJ >>).
Mamy więc sytuację, że zawodniczka, która od ponad roku ma zawsze wpiętą wstążkę w ukraińskich barwach, bardzo często przypomina światu o tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, angażuje się w pomoc Ukraińcom, musi odpierać atak ze strony rywalki, która o wojnie mówi wcale lub niewiele.
Niewiele, bo często pytana o tę sytuację odpowiada zawsze tak samo: "rozumiem Ukraińców i naprawdę bardzo mi ich szkoda". Nic więcej. Przez usta nie przejdą jej słowa: "wojna", "bombardowania", "mordy".
O wiele bardziej wylewna jest, gdy temat schodzi na ograniczenie występu rosyjskich i białoruskich zawodników na arenie międzynarodowej. - Nie zrobiłam nic złego Ukraińcom. Ani ja, ani rosyjscy sportowcy. Nie rozumiem więc, dlaczego mamy ponosić konsekwencje - wielokrotnie przyznała.
Prezydencki toast
Jakby Sabalenka nie zaklinała rzeczywistości, będzie jej trudno zmyć z siebie łatkę osoby, która żyje z Łukaszenką w dobrych relacjach. Po jej triumfie w Australian Open w internecie pojawił się film, na którym widać, jak prezydent Białorusi gratuluje sukcesu jednej ze swoich ulubienic.
Łukaszenka siedzi przy stole (na którym leży... pies!?), podnosi kieliszek i wznosi toast: "Aryna, twoje zdrowie!".
Ukraińska federacja tenisa natychmiast zareagowała na ten film. "Ponawiamy apel do władz WTA i ATP o wykluczenie Rosjan i Białorusinów z międzynarodowej rywalizacji (podczas turniejów tenisowych sportowcy z tych krajów nadal mogą normalnie występować - przyp. red.). Bzdurą jest, że tenis i polityka nie idą w parze. Prezydent Łukaszenka właśnie udowodnił, jak sukcesy sportowe można wykorzystywać politycznie. Zabierzmy mu to oręże" - można było przeczytać.
Tak na marginesie, białoruska telewizja rządowa pokazywała transmisję z finału Australian Open zupełnie nielegalnie. Nie miała wykupionych praw, a i tak w piracki sposób pokazała mecz na swojej antenie.
Jak na razie światowe władze tenisowe pozostały głuche na ten apel. Mało tego. Naciskają bardzo mocno na to, by Rosjanie i Białorusini mogli wystąpić w tegorocznym Wimbledonie. Przypomnijmy, że w roku 2022 to był jedyny turniej tenisowy, który zdecydował się nie wpuścić na korty sportowców z tych dwóch krajów, które są odpowiedzialne za mordy, gwałty i burzenie domów w Ukrainie.
Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty