Obecny sezon nie rozpoczął się udanie dla Magdaleny Fręch. Polka robi wszystko, by móc rywalizować w turniejach rangi WTA, jednak z uwagi na jej niski ranking raz po raz musi przedzierać się przez kwalifikacje. A w nich ma spore problemy, przez co rzadko ma szanse na zdobywanie punktów.
W ostatnim czasie dopisuje jej jednak szczęście. Rywalizację w głównej drabince Indian Wells mogła rozpocząć jako "szczęśliwa przegrana". Tam pokonała Marynę Zaniewską, ale następnie wyeliminowała ją Ons Jabeur. Mimo porażki był to dobry mecz Polki z piątą rakietą świata.
Nasza tenisistka pozostała w USA, przenosząc się do Miami. Do tej imprezy również musiała przebijać się przez kwalifikacje, w których zatrzymała ją Japonka Nao Hibino. Jednak w piątkowy wieczór pojawiła się informacja, że Fręch po raz drugi z rzędu przystąpi do turnieju jako "szczęśliwa przegrana". Zastąpiła ona Shuai Zheng, która wycofała się z rywalizacji z powodu choroby.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za trening Polaków! "Dziewczyny się za mną uganiają"
Tym samym nową rywalką Eriki Andriejewej została 25-letnia Polka. Było to pierwsze bezpośrednie spotkanie tych tenisistek.
Już na samym starcie Rosjanka musiała bronić break pointa. Zdołała jednak wyjść z opresji i ostatecznie, mimo problemów, utrzymała swoje podanie. W kolejnych gemach obie tenisistki pewnie wygrywały gemy serwisowe.
W momencie, gdy Andriejewa prowadziła 5:4, Fręch serwowała po to, by pozostać w grze o zwycięstwo premierowej odsłony. Wtedy pojawiły się problemy, bowiem nasza tenisistka wpakowała bekhend w siatkę, po którym rywalka miała piłkę setową. W kolejnej akcji ponownie zawiódł ten element, tym razem zagranie Polki wylądowało poza kortem. Tym samym Rosjanka objęła prowadzenie w meczu.
II partię nasza tenisistka rozpoczęła od przełamania na dzień dobry. Udało jej się tego dokonać dopiero przy czwartym break poincie, kiedy to rywalka wyrzuciła forhend. W dwóch kolejnych gemach wygrywały serwujące tenisistki. Potem rozpoczął się koncert Fręch.
Polka wygrała cztery gemy z rzędu, w tym dwukrotnie przy podaniu przeciwniczki. To właśnie w momencie, gdy serwowała Andriejewa, zakończył się set. To efekt kompletnie nieudanego woleja Rosjanki, który wylądował daleko poza kortem.
W kolejnej partii ponownie udany początek zanotowała Fręch. Podwójny błąd rywalki spowodował, że doszło do pierwszego przełamania. Chwilę później Andriejewa ponownie nie zdołała utrzymać własnego podania, wpakowany w siatkę forhend spowodował, że przegrywała ona 0:4.
Momentalnie jednak Rosjanka odrobiła część strat i pojawiła się dla niej nadzieja, że jeszcze nie wszystko stracone. Ta jednak zgasła chwilę później, gdy po raz kolejny w trzecim secie nie udało jej się wygrać gema przy własnym serwisie. To spowodowało, że nasza tenisistka była o krok od triumfu.
Polka stanęła przed szansą na zamknięcie meczu. Tym razem Andriejewa nie zdołała przełamać swojej przeciwniczki, a na sam koniec wpakowała jeszcze forhend w siatkę. Tym samym Fręch wykorzystała szansę od losu i pokonała Rosjankę 4:6, 6:1, 6:1.
Awans do trzeciej rundy dla naszej tenisistki oznacza, że od poniedziałku oficjalnie wróci ona do pierwszej setki rankingu WTA. Jej miejsce zależeć będzie od tego, jak daleko zajdzie w turnieju rozgrywanym na Florydzie. O czwartą rundę Fręch powalczy z kolejną Rosjanką, Warwarą Graczewą. Będzie to ich pierwszy pojedynek, który odbędzie się w niedzielę, 25 marca.
Miami Open, Miami (USA)
WTA 1000, kort twardy (Laykold), pula nagród 8,8 mln dolarów
piątek, 24 marca
II runda gry pojedynczej:
Magdalena Fręch (Polska, Alt) - Erika Andriejewa 4:6, 6:1, 6:1
Przeczytaj także:
Udany start Magdy Linette. Tyle zarobiła za awans