Podczas Indian Wells miała czego żałować przegrywając w finale z Jeleną Rybakiną. Teraz 24-latka celuje w triumf na kortach w Miami. Pierwszy krok zrobiła.
W piątkowy wieczór Aryna Sabalenka otworzyła zmagania triumfem nad Shelby Rogers (6:4, 6:3) pewnie awansując do trzeciej rundy.
Białorusinka w Miami może zrobić milowy krok w pogoni za Igą Świątek. Polka, która wygrała ten turniej przed rokiem, tym razem zmuszona była się wycofać z powodu urazu żeber.
Efekt jest taki, że Sabalenka - w przypadku triumfu - może odrobić dużą część z 3235-punktowej straty do Polki, jaką obecnie ma w rankingu WTA.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za trening Polaków! "Dziewczyny się za mną uganiają"
- Oczywiście, że chcę być numerem jeden. Oczywiście, że chcę wygrywać więcej turniejów Wielkiego Szlema, co jest normalne. Myślę, że każda z nas chce to robić - przyznała Białorusinka.
W ten sezon weszła doskonale, wygrywając w styczniu w Melbourne Australian Open. - To był niesamowity moment, ale czas iść dalej - powiedziała Sabalenka. Dodała przy okazji, że takie triumfy ją napędzają i pomagają w koncentracji.
I Białorusinka nie zamierza osiadać na laurach. - Zawsze trzeba się poprawiać, ciągle się uczyć, bo przychodzi wielu młodych zawodników - przyznała. W tym momencie nawiązała właśnie do naszej zawodniczki.
- Na przykład Świątek, ona lepiej się rusza. Więc w pierwszych meczach, które grałam przeciwko niej, czułam, że fizycznie nie jestem gotowa - wyznała i jednocześnie podkreśliła rolę odpowiedniej współpracy z trenerem przygotowania fizycznego.
- Za każdym razem, gdy ktoś cię pokonuje, zmusza cię to do zastanowienia się, co musisz poprawić. W ten sposób idziesz dalej. Jeśli ktoś mnie pokona, idę oglądać swój mecz. Z tego czerpię naukę. Poprawiamy niektóre rzeczy i idziemy dalej - zakończyła.
Zobacz także:
Białorusinka sprzeciwiła się wojnie. Teraz będzie rywalką Magdy Linette
Głośno o tym, jak zachowała się wobec Azarenki. "Ten uścisk dłoni"