Białorusinka sprzeciwiła się wojnie. Teraz będzie rywalką Magdy Linette

PAP/EPA / Na zdjęciu: Wiktoria Azarenka
PAP/EPA / Na zdjęciu: Wiktoria Azarenka

Kilka dni po wybuchu wojny w Ukrainie sprzeciwiła jej się Wiktoria Azarenka. W ostatnim czasie o Białorusince było głośno po tym, jak odpowiedziała na słowa Igi Świątek. Teraz przyjdzie jej mierzyć się z Magdą Linette w turnieju WTA 1000 w Miami.

Pod koniec lutego 2022 roku w Ukrainie wybuchła wojna. Kraj ten najechały wojska rosyjskie, ale nie brakowało wsparcia od Białorusi. Na początku marca po raz pierwszy publicznie na ten temat wypowiedziała się Wiktoria Azarenka.

"Serce pęka, gdy widzi się, jak wielu niewinnych ludzi zostało dotkniętych i wciąż jest atakowanych. Moje serce jest bezpośrednio i pośrednio dotknięte tą wojną, która powoduje tak wiele bólu i cierpienia. Mam nadzieję na pokój i szybkie zakończenie wojny" - napisała w tamtym czasie Białorusinka na Instagramie.

Głośno o niej zrobiło się dwa tygodnie później. 32-latka w trakcie meczu z Rosjanką, Jeleną Rybakiną zaczęła płakać, następnie przeprosiła i wytłumaczyła, że nie jest w stanie kontynuować gry. Oczywiście sędzia prowadząca próbowała dowiedzieć się, czy wszystko jest z nią w porządku. Jednak jedyną informacją zwrotną było "przepraszam, jest mi przykro".

Ostatecznie przerwa spowodowała, że Azarenka wróciła do gry. Nie zdołała jednak pokonać rywalki i przegrała w dwóch setach. Następnie w zagranicznych mediach nie brakowało spekulacji, że ma to związek z krytyką Rosji. W końcu Białorusinka była niegdyś ulubienicą prezydenta Alaksandra Łukaszenki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za trening Polaków! "Dziewczyny się za mną uganiają"

Afer nie brakowało

Rok temu Azarenka zakończyła rywalizację w turnieju WTA 1000 w Miami w obliczu skandalu. W meczu trzeciej rundy przegrywała z 16-letnią wówczas Lindą Fruhvirtovą, sklasyfikowaną w tamtym momencie w trzeciej setce światowego rankingu WTA 2:6, 0:3. Wtedy postanowiła... zgłosić kontuzję.

Sytuacja była mocno żenująca, bo wcześniej - oglądając jej grę - trudno było dostrzec, że tenisistka zmaga się z problemami zdrowotnymi. Arbiter zapytał ją, czy życzy sobie pomocy fizjoterapeuty (zwykle pomaga w takich sytuacjach), ale Azarenka... po prostu zeszła z kortu, dziękując za mecz zaskoczonej rywalce.

Suchej nitki na temat jej zachowania nie zachowali eksperci. "Wiktoria Azarenka prezentowala już różne postawy na korcie, ale dziś żenadometr wyskoczył poza skale. Brawo dla Lindy Fruhvirtovej za kolejne duże zwycięstwo" - napisał wówczas były dziennikarz TVP Sport, Hubert Błaszczyk.

Dawid Celt, mąż Agnieszki Radwańskiej zapytał na Twitterze: "Czy to jeszcze kogoś dziwi?" Po chwili dodał, nie kryjąc swojego oburzenia: "lepiej udać kontuzję niż przegrać z 16-latką".

W mocnych słowach na ten temat wypowiedziała się Daniela Hantuchova, była gwiazda tenisa. Słowaczka nie zostawiła na Azarence suchej nitki.

- Najbardziej lekceważącą rzeczą w tym jest to, jak opuściła kort, nie podając tak naprawdę powodu. Dla mnie jest to naprawdę dziwaczne i pozbawione szacunku dla tłumu, sędziego i co najważniejsze dla Lindy - przyznała na antenie serwisu Amazon Prime.

- Myślę, że WTA naprawdę będzie musiało się tym zająć - dodała.

Ostatecznie do całego zdarzenia odniosła się sama Białorusinka. - Nie powinnam była wychodzić na kort - oświadczyła, cytowana przez reuters.com.

Przez ostatnie kilka tygodni moje życie osobiste było niezwykle stresujące. Ostatni mecz mnie bardzo wyczerpał, ale chciałam grać przed tą wspaniałą publicznością, bo właśnie ona pozwoliła mi wygrać pierwsze spotkanie - dodała 32-letnia tenisistka, która ostatecznie nie została ukarana.

Została obiektem skandalu

Tuż przed US Open rozegrany został turniej charytatywny, w celu zebrania środków na rzecz Ukrainy. Udział w tym wydarzeniu zaplanowała m.in. Azarenka, która od samego początku wojny wspierała Ukrainę.

W momencie, gdy ogłoszono udział byłej liderki rankingu WTA w tym turnieju, doszło do skandalu. Protest w sprawie jej występu złożyły Ukrainki, Łesia Curenko oraz Marta Kostiuk.

- Kiedy ja i Łesia Curenko zobaczyłyśmy, że na liście uczestników są reprezentanci Rosji i Białorusi natychmiast powiedziałam, że nie wezmę w tym udziału. Nikt nie zapytał nas o zdanie, czy chcielibyśmy, aby któryś z tych zawodników był obecny. To Dzień Niepodległości Ukrainy, ale nasz głos nikogo nie interesuje. Nie rozumiem, dlaczego ją zaprosili. Z jej strony nie było żadnej próby pomocy, nawet nie skontaktowała się ze mną. Stałam się dla niej niewidzialna. Może nie jestem dla niej partnerem do rozmowy, bo jestem za nisko notowana w rankingu - mówiła Kostiuk, cytowana przez portal btu.org.ua.

Ostatecznie organizator - USTA - podjął decyzję o wycofaniu Białorusinki z tej imprezy. "W ciągu ostatnich 24 godzin, po dokładnym rozważeniu i dialogu ze wszystkimi zaangażowanymi stronami, Victoria Azarenka nie będzie uczestniczyć w "Tennis Plays for Peace". Wika to silna zawodniczka i liderka i doceniamy jej chęć uczestnictwa. Biorąc pod uwagę wrażliwość ukraińskich zawodników i trwający konflikt, uznaliśmy, że to będzie najlepsze wyjście z całej sytuacji" - napisano w oświadczeniu.

- Kiedy dowiedzieliśmy się, że jej (Wiktorii Azarenki - przyp. red) udział jest potwierdzony to od razu źle się poczułam. Rozmawiałam z wieloma moimi przyjaciółmi z Ukrainy na ten temat. Wszyscy byli w szoku. Nikt nie rozumiał, co to ma wspólnego z ideą tego wydarzenia. Podjęliśmy szereg działań, aby wyjaśnić USTA, że jest to niepoprawne i niedopuszczalne. Udało nam się przekazać te informacje. Nie wiem, który argument zadziałał, ale cieszę się, że wszystko naprawiono - skomentowała ostateczną decyzję Curenko.

Ponownie głośno o Azarence

Białorusinka w drugiej rundzie US Open 2022 zmierzyła się z Kostiuk. Po zakończeniu starcia Ukrainka nie podała ręki Azarence. Obie zawodniczki stuknęły się tylko rakietami.

Kostiuk nie miała ochoty patrzeć w stronę rywalki. Na konferencji prasowej powiedziała, dlaczego tak się zachowała. - Żaden z zawodników pochodzących z Białorusi i Rosji nie potępił publicznie działań wojennych przeciwko Ukrainie. Poprzez ten gest wyraziłam sprzeciw wobec takiej postawy - przyznała.

Po meczu Ukrainka powiedziała również, iż jest sfrustrowana, że Azarenka nie wykorzystała swoich wpływowych pozycji zarówno jako sportowa gwiazda na Białorusi, jak i jako członek Rady Graczy WTA, aby okazać wsparcie zaatakowanemu krajowi.

- Niemal co tydzień spotykamy się na kortach z Azarenką. Mogłybyśmy spróbować naprawić nasze stosunki. Myślę, że to ważny temat i należy się tym zająć - podkreśliła Kostiuk.

Szybko do zarzutów rywalki odniosła się Białorusinka. - Wiele razy oferowałam swoją pomoc za pośrednictwem WTA, bo wierzę, że istnieje pewna wrażliwość w takich sytuacjach. Powiedziano mi, że to nie jest dobry czas - powiedziała.

- Czuję, że gdy próbuję reagować, nie zawsze jest to dobrze odbierane. Nie mogę zmusić ludzi do zrobienia czegoś, czego nie chcą. Ale za każdym razem podkreślam, że Marta ma mój numer telefonu. Nie bawię się w gry polityczne, medialne, nie po to tu jestem - dodała.

Do całej sprawy włączyły się także ukraińskie media. Podkreśliły one, że Azarenka twierdzi, iż pomaga młodym tenisistom z Ukrainy, ale potwierdzenia tego nie widać. Białorusinka nigdy głośno się tym nie pochwaliła.

Awantura na linii Azarenka-Świątek

- Czuję, że należy zrobić więcej, aby pomóc ukraińskim zawodnikom. Wszystko, o czym rozmawiamy w tenisie, dotyczy tylko białoruskich i rosyjskich graczy. Nie sądzę, żeby to było w porządku. Powinniśmy bardziej skupić się na pomocy Ukraińcom i zapewnieniu im wszystkiego, czego potrzebują. Oni w zasadzie muszą dbać o wszystkich swoich bliskich, a na ich barkach spoczywa duży bagaż - powiedziała w poprzednim tygodniu Iga Świątek, cytowana przez serwis tennisuptodate.com (więcej TUTAJ).

Na te słowa liderki światowego rankingu zareagowała Białorusinka. Ta nie zgodziła się ze zdaniem Świątek, twierdząc, że ma argumenty, by poprzeć swoją tezę. Jednak Azarenka nie zdecydowała się ich zaprezentować.

- Są zawodniczki, które mają inne uczucia i zachowania. Generalnie nie podzielam opinii Igi Świątek. Chciałabym zachęcić ją do tego, by zobaczyła, jakie rzeczy zostały już zrobione, zanim zacznie to komentować. Jako osoba z rady zawodniczej z przyjemnością przedstawię fakty. To byłby najbardziej odpowiedni sposób na taką rozmowę - powiedziała była liderka światowego rankingu przed rozpoczęciem turnieju WTA w Miami cytowana przez espn.com (więcej TUTAJ).

To właśnie po tych słowach w ostatnim czasie zrobiła się głośno o Azarence w naszym kraju. Teraz ponownie sporo mówi się na temat Białorusinki, która już w sobotę, 25 marca powalczy o awans do czwartej rundy turnieju rozgrywanego na Florydzie z Magdą Linette.

Ma z nią dobre wspomnienia

Najlepszy okres swojej kariery 32-latka ma już za sobą. Ostatni turniej w singlu wygrała w 2020 roku, kiedy to okazała się najlepsza w Cincinnati. Była liderka światowego rankingu ma za sobą udane starty w Miami. Triumfowała tu bowiem trzykrotnie w latach 2009, 2011 oraz 2016.

Z Linette zmierzy się po raz trzeci w karierze. Do ich pierwszego spotkania doszło w 2016 roku właśnie na Florydzie. Wtedy to Azarenka zwyciężyła 6:3, 6:0 w trzeciej rundzie turnieju w Miami, w którym później okazała się najlepsza.

Po raz drugi obie tenisistki spotkały się ze sobą 5 lat później. Podczas imprezy w Indian Wells Białorusinka prowadziła 7:5, 3:0 w momencie, gdy skreczowała Polka. W sobotę Linette powalczy o pierwsze zwycięstwo z Azarenką w karierze.

Jej mecz odbędzie się jako drugi i rozpocznie około godz. 18:00. Spotkanie Linette pokażą CANAL+ Sport i CANAL+ online. Tekstową relacje LIVE przeprowadzi portal WP SportoweFakty.

Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty

Przeczytaj także:
Magda Linette niczym Hubert Hurkacz. Eksperci pod wrażeniem jej występu
Udany start Magdy Linette. Tyle zarobiła za awans