W poprzednim sezonie półfinał, teraz III runda i koniec. Hubert Hurkacz kompletnie rozczarował w turnieju ATP 1000 w Miami. Najpierw wymęczył zwycięstwo z Thanasim Kokkinakisem, a następnie przegrał z Adrianem Mannarino.
Polak był faworytem tego pojedynku, ale po raz drugi w karierze musiał uznać wyższość Francuza. Mecz rozstrzygnęły dwa tie breaki, w których Polak nie potrafił przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Co ciekawe, w Miami nasz tenisista każdy set zakończył... tie breakiem. Miał dużo więcej szczęścia w rywalizacji z Kokkinakisem, gdzie triumfował 2:1. Tym razem jednak sposób na niego znalazł Mannarino, który w kolejnej rundzie zmierzy się z Christopherem Eubanksem. Potencjalnym rywalem Francuza w ćwierćfinale jest natomiast rozstawiony z "czwórką" Danił Miedwiediew.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za trening Polaków! "Dziewczyny się za mną uganiają"
Tym samym Hurkacz kompletnie zawiódł w Miami. W zeszłym roku wygrał ten turniej w deblu, a także otarł się o finał w singlu. Teraz natomiast nie powtórzył żadnego z tych wyników.
Wrocławianin za dotarcie do III rundy turnieju zarobił 55,8 tysięcy dolarów (243,2 tys. złotych). Natomiast zwycięzca imprezy w Stanach Zjednoczonych otrzyma 1,262 miliona dolarów (5,50 mln złotych).
Hurkacz przez nieudany występ straci 315 punktów w światowym rankingu ATP. Już na obecny moment pewne jest, że spadnie na 11. miejsce. Na pewno wyprzedzą go Taylor Fritz oraz Jannik Sinner, którzy wciąż rywalizują na Florydzie. Zagrożeniem dla Polaka są także Karen Chaczanow oraz Tommy Paul.
Przeczytaj także:
Wielkie emocje w drugim secie. Magda Linette mocno postraszyła faworytkę