Hubert Hurkacz (ATP 13) po raz czwarty bierze udział w turnieju w Monte Carlo. Najlepiej spisał się przed rokiem, gdy doszedł do ćwierćfinału. Tegoroczny występ rozpoczął od maratonu z Laslo Djere. We wtorek jego rywalem był Jack Draper (ATP 56). Polak w pierwszym secie prowadził 5:0, ale później na korcie było mnóstwo walki. Ostatecznie Hurkacz zwyciężył 6:3, 6:7(3), 7:5
Początek był wyśmienity w wykonaniu Hurkacza. W pierwszym dwóch gemach stracił tylko jeden punkt. W trzecim utrzymał podanie po batalii na przewagi i prowadził 3:0. Polak solidnie pracował w korcie, dobrze regulował tempo wymian, zmieniał kierunki. W odpowiednich momentach przyspieszał grę i spychał rywala do defensywy.
Hurkacz był bardzo skuteczny w ważnych momentach. Tymczasem Draper podejmował złe decyzje i dużo psuł. Wyrzucony bekhend kosztował go kolejną stratę serwisu. W końcówce w poczynaniach Polaka pojawiło się małe zawahanie. W siódmym gemie oddał podanie psując forhend. Brytyjczyk z 0:5 zbliżył się na 3:5. Hurkacz przetrwał szturm rywala i wynik I seta na 6:3 ustalił wygrywającym serwisem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
W II partii sytuacja nie brakowało zwrotów akcji. Hurkacz mógł zacząć ją od przełamania, ale Draper utrzymał podanie po obronie break pointa. Następnie pogubił się Polak, który wyrzucił forhend i stracił serwis. Nasz reprezentant zachował spokój i cierpliwie czekał na swoją szansę. Wypracował sobie break pointa już w piątym gemie. Draper nie wytrzymał presji i oddal podanie psując bekhend. Hurkacz z 0:3 wyrównał na 3:3.
Przy 4:4 Hurkacz kapitalnym returnem wypracował sobie okazję na kolejne przełamanie. Tym razem Draper obronił się kombinacją mocnego serwisu i bekhendu. Ostatecznie o losach seta zadecydował tie break. Polak prowadził w nim 2-1, ale później brylował jego rywal. Przy 6-3 Brytyjczyk wykorzystał już pierwszą piłkę setową kapitalną kontrą forhendową po linii.
W III secie obaj tenisiści długo błyskawicznie utrzymywali podanie. Wreszcie przyszedł szósty gem. Draper nie wytrzymał napięcia. Zepsuty smecz i podwójny błąd kosztowały go stratę serwisu. Po przegraniu pierwszego punktu w siódmym gemie sfrustrowany Brytyjczyk rzucił rakietą o kort.
Nerwowości nie uniknął też Hurkacz, który nie poszedł za ciosem. Draper rozstrzygnął na swoją korzyść wymianę złożoną z 37 uderzeń. Polak ostatecznie oddał podanie wyrzucając forhend. W ósmym gemie Brytyjczyk od 0-30 zdobył cztery punkty i wyrównał na 4:4. Do końca sporo było nierównej gry z obu stron. Przy 5:5 dla odmiany to Hurkacz od 0-30 zgarnął cztery piłki.
Zanosiło się na tie breaka, ale w 12. gemie Draper zupełnie nieoczekiwanie oddał podanie ze stanu 40-0. Łupem Polaka padło pięć ostatnich punktów. Przy piłce meczowej świetną akcję zakończył wolejem.
W trwającym dwie godziny i 28 minut meczu Hurkacz zaserwował 20 asów, a Draper miał tylko pięć. Obaj tenisiści wypracowali sobie po osiem break pointów. Polak trzy razy oddał podanie, a uzyskał pięć przełamań. Posłał 36 kończących uderzeń przy 36 niewymuszonych błędach. Brytyjczykowi naliczono 27 piłek wygranych bezpośrednio i 24 pomyłki.
Kolejnym rywalem Hurkacza będzie Włoch Jannik Sinner lub Argentyńczyk Diego Schwartzman.
Rolex Monte-Carlo Masters, Monte Carlo (Monako)
ATP Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 5,779 mln euro
wtorek, 11 kwietnia
II runda gry pojedynczej:
Hubert Hurkacz (Polska, 10) - Jack Draper (Wielka Brytania) 6:3, 6:7(3), 7:5
Czytaj także:
Triumfalny powrót na mączkę Caspera Ruuda. Norweg mistrzem w Estoril
Szwajcarka zdetronizowana. Jest nowa mistrzyni w Charleston