Koszmar Igi Świątek. Ekspert powiedział o tym wprost

zaczynając od miejsca meczu czyli kortu. Dobrym przykładem do porównań są pojedynki Igi z Sabalenką. W ubiegłym roku Iga zmiatała z kortu wszystkie zawodniczki również te z top10. W tym Sabalenka gra pewniejszy tenis połączony z jej siłą stawał się groźny. Obie zawodniczki , zresztą Rybakina również, chcą zdominować rywalki. Kto się temu nie potrafi przeciwstawić przegrywa. W finale Stuttgartu Iga zagrała trochę inaczej niż w ubiegłym roku. Grała cierpliwie, jakby wkładała mniej siły w uderzenia stąd zdecydowana przewaga rywalki w kończących uderzeniach. Grała też mniej piłek na max ryzyku przy samych liniach. Moim zdaniem to było robione z rozmysłem. Oczywiście ktoś powie że Sabalenka dużo psuła. To prawda. Tak jest jak ktoś gra siłowo a nie dokładnie licząc że wejdzie. I na tym właśnie też polega różnica. Iga psuła bardzo mało. Powiedziałbym że w poprzednim ich meczu to rywalka miała sposób na Igę , w Stuttgarcie to Iga przemyślała wcześniejszą porażkę i zastosowała inny , przemyślany sposób na Arynę. Ale przede wszystkim wygrała głową. Miała plan na cały mecz i konsekwentnie go realizowała. Rybakina oczywiście jest bardzo dobrą zawodniczką ale tak jak każdy nastawia się mocno na grę z Igą tak w kolejnym meczu to Iga podejdzie do niego tak jak z Sabalenką i mecz może wyglądać zupełnie inaczej jak poprzednio. Więc ja bym nie przesadzał z tym koszmarem bo Sabalenka, Pegula mogły tak myśleć o Idze a potem okazało się że z nią wygrały. Każdy mecz jest inny.