Początek sezonu w wykonaniu Magdaleny Fręch był daleki od ideału. Z uwagi na odległe miejsce w rankingu WTA, Polka raz po raz musiała przebijać się przez kwalifikacje. Pierwszy raz w głównej drabince turnieju wystąpiła na początku marca w Austin, jednak wówczas nie musiała rywalizować w eliminacjach.
Od tamtego momentu nasza tenisistka radziła sobie znacznie lepiej. Coraz częściej gościła w głównych drabinkach, w których najczęściej odpadła w drugich rundach, gdy trafiała na znacznie wyżej notowane tenisistki.
Zarówno w Madrycie, jak i w Rzymie Fręch przeszła dwuetapowe eliminacje i wygrała pierwsze mecze. W stolicy Włoch jej rywalką była Matilde Paoletti, którą otrzymała dziką kartę. Po trzysetowym boju trwającym prawie trzy godziny, Polka zwyciężyła 4:6, 6:2, 7:5.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie pięściarza. Sędzia musiał przerwać walkę
W kolejnej rundzie trafiła na wyżej notowaną Amerykankę, Madison Keys. W Rzymie została ona rozstawiona z numerem 19. Dzięki temu mogła rozpocząć rywalizację od drugiej fazy turnieju.
Już w trzecim gemie przełamać mogła nasza tenisistka. Jednak mimo prowadzenia 40:0, nie udało jej się postawić kropki nad "i". Ostatecznie nie wykorzystała żadnego z czterech wypracowanych break pointów i to się szybko zemściło.
Chwilę później to Keys stanęła przed szansą na przełamanie podania rywalki i przy drugiej okazji udało jej się tego dokonać. Wykorzystała ona to, że Fręch straciła rytm w wymianie. Amerykanka poszła za ciosem i w kolejnym gemie serwisowym Polki zrobiła to ponownie. Tym razem kluczem do tego okazał się zabójczy return.
Polkę było stać na odrobienie części strat. Dobrym returnem w siódmym gemie tego pojedynku po raz pierwszy przełamała rywalkę. Wyżej notowana tenisistka nie pozwoliła jednak przeciwniczce wrócić do gry i zamknęła premierową odsłonę wynikiem 6:3.
Dobra końcówka pierwszego seta w wykonaniu naszej tenisistki nie przełożyła się na dobrą dyspozycję na początku II partii. Została ona bowiem przełamana na dzień dobry i od początku musiała gonić wynik. Mimo że chwilę później zagrała bezbłędnie i odrobiła stratę, zwyciężając gema do zera, to momentalnie znów straciła swoje podanie.
Jednak przy serwisie Keys Fręch wypracowała sobie break pointa, ale tego nie udało się wykorzystać, bo świetnie obroniła się Amerykanka. Ostatecznie udało jej się wyjść z opresji i utrzymać podanie, czego wcześniej w tym secie nie dokonał nikt.
Mimo bliskiego wyniku, w końcówce wyższy bieg wrzuciła wyżej notowana tenisistka. Efektem tego było kolejne przełamanie na korzyść Keys, które niejako zamknęło to spotkanie. W końcu prowadziła ona 5:2 i serwowała na zwycięstwo w meczu. W następnym gemie nie straciła żadnego punktu i po godzinie i 18 minutach zameldowała się w trzeciej rundzie turnieju w Rzymie.
Tym samym ponownie nasza tenisistka została zatrzymana w drugiej rundzie. W tym sezonie ani razu nie wygrała dwóch spotkań w głównej drabince imprezy rangi WTA. W Madrycie pokonała ją Amerykanka Jessica Pegula, a we Włoszech powtórzyła to jej rodaczka.
W trzeciej rundzie turnieju w Rzymie nie dojdzie do spotkania rodaczek. Sloane Stephens musiała uznać wyższość Wiktorii Azarenki, przez co to Białorusinka będzie kolejną przeciwniczką Keys.
Internazionali BNL d'Italia, Rzym (Włochy)
WTA 1000, kort ziemny, pula nagród 3,572 mln euro
czwartek, 11 maja
II runda gry pojedynczej:
Madison Keys (USA, 19) - Magdalena Fręch (Polska, Q) 6:3, 6:2
Program i wyniki turnieju kobiet
Przeczytaj także:
Seksizm podczas meczu? Poruszenie po słowach rumuńskiej tenisistki