Jest reakcja po skandalu. "To było nie do przyjęcia"

Getty Images / Oscar J. Barroso/Europa Press  / Na zdjęciu: Wiktoria Azarenka (z lewej) i Beatriz Haddad Maia
Getty Images / Oscar J. Barroso/Europa Press / Na zdjęciu: Wiktoria Azarenka (z lewej) i Beatriz Haddad Maia

Lawina krytyki spadła na organizatorów turnieju w Madrycie po tym, co wydarzyło się na zakończenie zmagań w grze podwójnej kobiet. - Popełniliśmy błąd i to się więcej nie powtórzy - przyznał dyrektor generalny turnieju, Gerard Tsobanian.

W wielkim finale gry podwójnej w stolicy Hiszpanii zmierzyły się ze sobą Wiktoria Azarenka i Beatriz Haddad Maia z Coco Gauff i Jessicą Pegulą.

Do skandalu doszło po meczu, gdy zawodniczki nie dostały szansy zabrania głosu, co jest zwyczajem. Organizatorzy szybko przeszli do wręczenia nagród i... na tym ceremonia się zakończyła.

Więcej o tym pisaliśmy tutaj -->> "Hańba!". Gorąco po decyzji organizatorów w Madrycie

ZOBACZ WIDEO: Zrobiła to! Jechała rowerem nad przerażającymi przepaściami

Teraz dyrektor generalny turnieju Gerard Tsobanian zabrał głos i odniósł się do sytuacji. Przyznał otwarcie, że popełniony został duży błąd.

- Nie danie naszym finalistkom gry podwójnej szansy na zwrócenie się do swoich fanów na koniec meczu było nie do przyjęcia i przeprosiliśmy bezpośrednio Wiktorię, Beatriz, Coco i Jessicę - przyznał cytowany przez agencję Reuters.

- Popełniliśmy błąd i to się więcej nie powtórzy - kontynuował swoją wypowiedź i dodał, że pracują wspólnie z WTA nad ulepszeniem procesu rozwoju.

Do opisanego wcześniej skandalu odniosły się w mediach społecznościowych same zawodniczki.

"Nie miałam szansy zabrać głosu po finale. Ale dziękuję fanom za wspieranie nas i kobiecego tenisa w tym tygodniu" - napisała Gauff. Azarenka z kolei oznajmiła, że trudno było wytłumaczyć jej synowi, dlaczego nie mogła nic powiedzieć w trakcie ceremonii.

Zobacz także:
Znalazła sposób na Świątek. Sabalenka zdradziła "patent"
Frekwencyjna katastrofa w Rzymie. Nikt nie przyszedł ich oglądać

Komentarze (0)