Polska tenisistka się nie zatrzymuje. Iga Świątek podczas turnieju WTA Rzym straciła tylko dwa gemy. Najpierw 6:0, 6:0 pokonała Anastazję Pawluczenkową, a następnie uporała się z Łesią Curenko (6:2, 6:0). Polka mknie po kolejny tytuł mistrzyni zawodów w stolicy Włoch.
I choć Świątek gra rewelacyjnie, to trybuny na jej meczach świecą pustkami. Tak zresztą jest na innych spotkaniach rzymskiego turnieju. Wszystko przez wysokie ceny biletów, przez co fani niechętnie zaglądają na kort centralny w początkowej fazie prestiżowego turnieju.
Sprawę z tego zdaje sobie Świątek, która po wygranej nad Curenko zabrała głos na temat liczby i zachowania kibiców. Podziękowała im za wsparcie, ale miała pewne zastrzeżenia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie
- Doceniam to, że przyszliście, ale wiem, że stać was na więcej. Możemy zapełnić stadion do pełna, ale cieszę się, że jesteście i że wspieracie tenis. To wspaniały sport i sprawiacie, że jest on dla nas jeszcze bardziej wyjątkowy. Dziękuję - powiedziała w kierunku nielicznie zgromadzonych fanów.
Ceny wejściówek są odstraszające. W początkowej fazie turnieju bilety kosztowały 319 euro (1450 zł) na sesję dzienną (grał podczas niej Novak Djoković), z kolei na wieczorną 157 euro (715 zł). Mowa o głównym korcie, legendarnym Forro Italico. Na korty boczne bilety są tańsze, a trybuny są tam wypełnione kibicami.
To jednak dopiero początek schodków cenowych. Chcąc wybrać się na dwa półfinały mężczyzn, trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu 633,6 euro i 312,4 euro za sztukę na miejsca dalej od kortu (to odpowiednio niemal 2900 zł i 1430 zł). Finał? Najlepsze miejsca to wydatek rzędu 821,7 euro (niemal 3750 zł).
Czytaj także:
Niesamowity powrót Łotyszki w starciu mistrzyń Rolanda Garrosa. Kontuzja rywalki Rybakiny
Nocne starcia w Rzymie. Publiczność poniosła faworyta gospodarzy