Do Paryża Iga Świątek przyjechała bronić tytułu, wywalczonego na mączce w zeszłym sezonie. Wówczas po raz drugi w swojej karierze okazała się najlepsza w Roland Garros. Jednak występ liderki światowego rankingu był niepewny.
Wszystko przez uraz, którego nasza tenisistka doznała podczas ćwierćfinałowego meczu WTA Rzym. Z tego powodu nie udało jej się dokończyć spotkania z Jeleną Rybakiną, które przy stanie 2:2 w trzecim secie zostało zakończone przez krecz Polki.
Ostatecznie jednak Świątek nie doznała kontuzji, która wykluczyłaby ją z udziału w Wielkim Szlemie. Już od poniedziałku, 28 maja, rozpocznie się rywalizacja w stolicy Francji. W pierwszej rundzie jej rywalką będzie Hiszpanka Cristina Bucsa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
W czwartek, po zakończonym losowaniu, nasza tenisistka została zaproszona na scenie. Oczywiście nie mogło zabraknąć kilku pytań. Pierwsze z nich dotyczyło powrotu do Paryża.
- To jest mój ulubiony turniej w całym roku. Zawsze mam dodatkową motywację, żeby tutaj przyjeżdżać, trenować. To dla mnie przyjemność grać tutaj, kocham Paryż. Jestem naprawdę bardzo podekscytowana, że pojawiłam się tutaj po raz kolejny - przyznała Świątek.
Następnie liderka światowego rankingu wypowiedziała się na temat swojego podejścia do spotkań. Określiła je w dość zaskakujący sposób. - Mecze są dla mnie rollercoasterem, taką podróżą górską kolejką - wyznała.
- Zawsze, kiedy mam gorszy czas, mówię sobie: dlaczego zaczęłaś grać w tenisa? Staram się koncentrować na rywalizowaniu, wracać do podstaw gry. Ma ona przynosić przede wszystkim radość. Każdy, kto rywalizuje w Roland Garros powinien być dumny ze swojej gry - dodała na zakończenie rozmowy.
Główny turniej tegorocznej edycji Roland Garros ruszy już od początku przyszłego tygodnia. Żeńskie zmagania potrwają do 10 czerwca, a panów zakończą się dzień później.
Przeczytaj także:
Były trener Rogera Federera zwrócił się do Igi Świątek