- To był dla mnie bardzo trudny mecz. W noc poprzedzającą spotkanie zmarła moja babcia - ujawniła włoska tenisistka, finalistka singlowego Roland Garros z 2012 roku i triumfatorka tych zawodów w deblu, cytowana przez serwis essentiallysports.com.
- Obudziłam się z tą wiadomością. Niestety to był bardzo trudny dla mnie dzień o samego poranka. Udało mi się jednak wyjść na kort i walczyć. Moja babcia oglądała wszystkie moje mecze i to zwycięstwo jej dedykuję - dodała Sara Errani.
Dla 36-letniej tenisistki, byłej piątej zawodniczki światowego rankingu, udział w tegorocznej edycji Roland Garros jest powrotem do głównej drabinki turnieju wielkoszlemowego po blisko dwóch latach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Potężna bomba. Bramkarz nie miał żadnych szans
Mimo dramatu rodzinnego doświadczona Włoszka była w stanie wygrać spotkanie 1. rundy, triumfując w trzech setach (3:6, 6:4, 6:2) ze Szwajcarką Jill Teichmann.
Najlepsze wspomnienia z Roland Garros Errani ma za 2012 roku, gdy dotarła do finału zarówno singlowego jak i deblowego turnieju. W tym pierwszym musiała uznać wyższość Marii Szarapowej, ale triumfowała za to w rywalizacji deblowej.
Czytaj także:
Musieli powtórzyć akcję. Wyjątkowy gość na meczu
Spadła na niego fala krytyki. Djoković zabrał głos