O co chodzi? Okazuje się bowiem, że Polka nie przepada za... oglądaniem tenisa. Jeżeli już to robi, to głównie skupia się na meczach, w których sama brała udział. - Jakbym miała oglądać mecze, to przede wszystkim oglądałabym swoje własne mecze. Myślę, że mogłabym to robić częściej. Pewnie w przyszłych sezonach, albo jeszcze w tym, znajdę na to czas - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej.
Dodała przy tym, że oglądanie powtórek jej meczów może potem wnieść pozytywne rezultaty na korcie. Wszystko dlatego, że Polka liczy, iż wyciągnie odpowiednie wnioski w kwestiach taktycznych.
Iga Świątek wyjaśniła także, że w wolnym czasie woli odpoczywać od tenisa, niż na bieżąco nieprzerwanie śledzić, co dzieje się na światowych kortach. To pozwala jej na regenerację umysłu. - Przez przypadek, jak zerknę na wyniki, to czegoś się dowiaduję, ale ogólnie odcinam się od tenisa, bo co za dużo, to nie zdrowo - wytłumaczyła tenisistka z Raszyna.
Liderka rankingu WTA jest więc zupełnym przeciwieństwem innej gwiazdy sportu młodego pokolenia. Erling Haaland, napastnik Manchesteru City, który jest tylko rok starszy od Świątek, przyznał niedawno, że lubi oglądać piłkę nożną, ale pomija spotkania ze swoim własnym udziałem (czytaj więcej ->>).
Wracając do Igi Świątek, w sobotę czeka ją mecz w III rundzie Rolanda Garrosa. Jej przeciwniczką będzie Xinyu Wang. Polka dotychczas pokonała Cristinę Bucsę i Claire Liu. Obie rywalki postawiły się naszej reprezentantce tylko w I secie. Zarówno z Hiszpanką, jak i Amerykanką, Świątek wygrała w dwóch setach 6:4, 6:0.
Czytaj również:
"Codziennie prosiłam". Świątek zwróciła się do organizatorów
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"