Rekord Guinnessa w tenisie pobity. I to przez Polaka!

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jędrzej Myszkowski
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jędrzej Myszkowski

Rekord Guinnessa należy do Polaka. Jędrzej Myszkowski pobił go w momencie, gdy rozegrał 37. spotkań z rzędu. - Rekord jest już potwierdzony, oficjalnie - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty.

W tym artykule dowiesz się o:

Już pod koniec marca Jędrzej Myszkowski wpadł na pomysł, by spróbować powalczyć o Rekord Guinnessa. Mimo że nie udało mu się zapisać na kartach historii tenisa, to do teraz jest związany z tym sportem.

Przed początkiem rywalizacji o rekord w księdze wynosił 36 spotkań. Polak przez to nie dość, że liczył na przebicie przeciwnika, to jeszcze jako cel wyznaczył sobie aż 40. meczów. Do wszystkiego miało dojść od 9 do 11 czerwca bieżącego roku w JC Ferrero Equelite Sport Academy w Villenie.

- Rekord odbył się w Hiszpanii w akademii Juan Carlos Ferrero w Villena w dniach 9-10 czerwca. Start godzina 9:00 w piątek. Pogoda w piątek była bardzo wymagająca ponad 29 stopni w cieniu - ten dzień był już ciężki 12 godzin grania w pełnym słońcu. Jednak sobota dala popalić, temperatura w cieniu sięgała ponad 31 stopni, słońce było tak intensywne, ze temperatura w słońcu to około 42 stopni. Były to warunki extremalnie ciężkie i tym bardziej cieszę się, ze mi się udało ustanowić nowy rekord Guinnessa - powiedział szczęśliwy Myszkowski, który dokonał wielkiej rzeczy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające chwile po sukcesie Djokovicia w Paryżu

Powtórka po pięciu latach

Była to jego kolejna próba, bo do pierwszej doszło w 2018 roku. I mimo że udało mu się spełnić cel, to zabrakło dopełnienia formalności. Dlatego dotychczas mówiło się, że Myszkowski posiada nieoficjalny rekord Guinnessa.

To jest już nieaktualne, bowiem zawodnika oficjalnie można uznać za rekordzistę. - Rekord jest już potwierdzony, oficjalnie jest Rekordzista Guinnessa. Na miejscu był obecny sędzia z Guinness World Rekord i sprawdzał na bieżąco cala dokumentacje oraz tego, czy przestrzegamy wszystkie zasad, które były mega ciężkie. Jak wiemy, nie miałem prawa usiąść między setami i gemami co przy takiej pogodzie było niesamowicie ciężkie. Oficjalnie rekord należy do mnie, co potwierdza certyfikat - wyznał.

Rekord Jędrzeja Myszkowskiego jest już potwierdzony
Rekord Jędrzeja Myszkowskiego jest już potwierdzony

Po występie Myszkowskiego z tronu spadł Mike Mitchell z Londynu. To właśnie on rozegrał wcześniej 36 meczów, dzięki czemu wysoko zawiesił poprzeczkę rywalom, którzy chcieli przebić jego wynik. W końcu się udało, bo Polak zatrzymał się na 37. Gdyby nie pogoda, być może wynik ten byłby jeszcze wyższy.

Klucz do sukcesu

U naszego zawodnika pojawiały się problemy, bowiem musiał zaadaptować się do zmienionej sytuacji. W końcu jeszcze nigdy w karierze nie miał okazji rozegrać 37. spotkań dla swojej drużyny.

- Jeżeli chodzi o kryzysy to były dwa. Pierwszy, największy, pojawił się około 23 w piątek, kiedy już nie było słońca, emocje zaczęły spadać, a tu nagle patrzę pełne trybuny, ludzie skandowali moje imię - zaczęło do mnie docierać, co tak naprawdę robię i w jakim miejscu - wyznał Myszkowski.

Wówczas doszło do spadku adrenaliny i cukru w organizmie naszego zawodnika. Ten czuł, że za chwilę może zemdleć. - Mój zespół zareagował od razu - dostałem espresso oraz kawałek wafla ryżowego z dżemem i po około 5 minutach przeszło (były to najgorsze minuty podczas rekordu) - przyznał.

Może świętować dzięki umysłowi

W sobotę miał miejsce drugi kryzys wobec przeogromnej temperatury. Tutaj jednak Polak nie mógł liczyć na zewnętrzną pomoc. - Tutaj już była tylko walka ciało kontra umysł - wygrał umysł i dzisiaj mogę świętować sukces - ocenił swój sukces Myszkowski.

W końcu jednak leszczynianin dopiął swego i rozegrał 37. spotkanie, czym zapewnił sobie rekord Guinessa. To spotkało się z wielkim docenieniem ze strony kibiców, którzy razem z nim żyli tym sukcesem.

Wielkie docenienie po sukcesie

- Najpiękniejszy moment to ostatnia piłka, kiedy wszyscy wstali i autentycznie, szczerze cieszyli się z tego sukcesu. Podchodzili po zdjęcia, autografy - ogłosił.

- Zapamiętam jeszcze jeden moment na bardzo długo, spotkanie z Juanem Carlosem Ferrero. Za pobicie rekordu otrzymałem rakietę z jego autografem, którą wygrał turniej Rolanda Garrosa. Wręczył mi ja osobiście - genialne uczucie zostać docenionym przez taka postać tenisa - dodał rekordzista Guinessa.

Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty

Przeczytaj także:
Boris Becker radzi Novakowi Djokoviciowi. Na tym powinien się skupić

Komentarze (0)