Dwudziestotrzykrotny triumfator imprez wielkoszlemowych awansował już do dziewiątego finału Wimbledonu. W piątek pokonał Jannika Sinnera 6:3, 6:4, 7:6. Serb tym samym po raz trzydziesty piąty awansował do ostatniego meczu turnieju. W nim zmierzy się z aktualnym liderem rankingu ATP Carlosem Alcarazem.
Pomimo trzysetowej wiktorii w półfinale, Novak Djoković uważa, że nie było to łatwe starcie, a Sinner zaprezentował wysoką dyspozycję.
- Oczywiście wiedziałem, że półfinałowe spotkanie będzie trudne. Zawsze na takim etapie turnieju występuje napięcie. Dzisiejszy wynik nie oddaje rzeczywistości. To były trzy ciasne sety. Jannik miał wiele okazji, aby wrócić do meczu. Trzeci set mógł pójść na jego korzyść. Przestrzelił jednak kilka istotnych piłek, dzięki czemu doprowadziłem do tie-breaka - powiedział na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zatańczyli przed... selekcjonerem. I ten komentarz!
- Mój rywal narzucił na mnie wiele presji, szczególnie w trzeciej partii. Udowodnił, że jest jednym z liderów nowej generacji i jednym z najlepszych zawodników na świecie. To niesamowite być częścią tej grupy młodych ludzi! - zażartował Djoković.
36-letni tenisista przyznał, że wciąż odczuwa wielki głód rywalizacji. - Czuję ogromną dawkę motywacji i inspiracji do gry w tenisa, którego kocham. To indywidualny sport. Musisz polegać na sobie, wchodzić na kort odpowiednio przygotowanym fizycznie oraz mentalnie. Próbuję być szczery w tym, co robię - odrzekł.
Wicelider rankingu odniósł się do sytuacji z trzeciego seta. Sędzia ukarał go punktem za zbyt głośny i przeciągnięty okrzyk, zaznaczając, że mógł on wpłynąć na uderzenie Sinnera.
- Takie coś zdarzyło mi się po raz pierwszy w życiu. Muszę przyznać, że byłem naprawdę wtedy zdenerwowany. Zwykle nie przedłużam swoich okrzyków. Nie zgodziłem się z decyzją sędziego, ale tak zadecydował, więc musiałem to uszanować. Cieszę się jednak, że byłem w stanie się uspokoić. To było bardzo ważne, bo takie zdarzenie mogło zmienić przebieg spotkania - podsumował Novak Djoković.
Czytaj także:
Włoch postraszył giganta tylko w trzecim secie. Trwa kosmiczna seria Djokovicia