Był to niezwykle przykry widok. Maja Chwalińska była całkowicie rozbita po szybkim odpadnięciu z singlowego turnieju kobiet na kortach w Warszawie. 21-latka przegrała z Laurą Siegemund w dwóch setach. Jeszcze w pierwszym grająca z dziką kartą Polka pokazywała sporo dobrych akcji, jednak druga partia była dla niej koszmarna.
- Nic mądrego dzisiaj nie powiem. Próbowałam jak mogłam, naprawdę... Niestety, nie wiem co mam na to poradzić - przyznała ze łzami w oczach dziennikarzom.
Chwalińska, która wróciła w tym roku do gry po operacji kolana, wyznała, że największy problem leży w jej głowie.
- Po prostu chciałabym wierzyć, że mogę wygrać mecz. Tego nie ma w mojej głowie i jest to słabe. Przez to wszystko nie mam radości na korcie, bo jak mogę mieć, skoro nie wierzę w siebie. Nie wiem już jak do tego podejść, dużo o tym myślę, chyba za dużo... Próbuję to zmienić, ale nie mam pomysłu. Może wy macie jakieś podpowiedzi? - zapytała przedstawicieli mediów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skradł show przed graczami Juventusu. Zobacz, co zrobił z piłką
Tenisistka przyznała, że bardzo brakuje też jej ogrania po długiej przerwie.
- Przez to, że gram jeden mecz na miesiąc, trudno mi wejść w rytm. Motorycznie jest już poprawa, choć do ideału daleko. Moje problemy z nogą w czasie meczu? To były tylko skurcze.
Dla Chwalińskiej to nie koniec gry w stolicy, czeka ją jeszcze występ w deblu.
- Mam nadzieję, że kibice przyjdą jeszcze na mój mecz. Czułam ich wsparcie, tym bardziej mi przykro, że nie mogę pokazać tego, co potrafię... - zakończyła tenisistka.
Przypomnijmy, że przed rokiem turniej był dla 21-latki znacznie bardziej udany. Wówczas zachwyciła kibiców i wygrała pierwszy mecz z Rebeką Masarovą, a potem stoczyła trzysetowy bój z Petrą Martić w 1/8 finału.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
ZOBACZ WIDEO: Kamera w szatni. Zobacz, co stało się po meczu Polaków - Pod Siatką