Iga Świątek nie miała problemów z awansem do ćwierćfinału BNP Paribas Warsaw Open. W dwóch setach Polka rozprawiła się z reprezentantką USA Claire Liu (6:2, 6:2).
Liderka światowego rankingu przyznała, że jest coraz bardziej zadowolona ze swojej gry na twardych kortach.
- Jestem zadowolona ze swojej gry, czuję progres. Było sporo dłuższych wymian, co mnie cieszy. Dzięki temu czuję coraz większe obycie z nową nawierzchnią - wyznała podczas konferencji prasowej.
W kilku słowach Polka oceniła też swoją postawę na kortach.
- Czułam się trochę zestresowana na początku meczu, na szczęście szybko złapałam już swój rytm i było lepiej. W drugiej partii grałam agresywniej, rywalka zaczęła popełniać więcej błędów, co udało mi się wykorzystać i szybko wyjść na zdecydowane prowadzenie - powiedziała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Benzema nieszczęśliwy w Arabii Saudyjskiej? Ten film jest wymowny
W piątek Iga Świątek zmierzy się z reprezentantką Czech Lindą Noskovą.
- Nie miałam okazji jeszcze zagrać z moją kolejną przeciwniczką, raz miałyśmy okazję trenować na trawie. Ale na pewno nie będzie to łatwy mecz, ona nie ma nic do stracenia - skomentowała.
Podczas konferencji nasza zawodniczka została zapytana o zawartość słynnego zeszytu, z którego często korzysta podczas meczów.
- Dzisiaj korzystałam z karteczki, zapomniałam zeszytu z hotelu! - śmiała się. - Niedawno go zresztą zmieniłam, teraz jest nowy, to zeszyt Rolanda Garrosa, także pełen profesjonalizm z mojej strony... Co jest w środku? Przede wszystkim taktyka zakładana przed meczem. Liczę, że nikt mi go nie zabierze - rozśmieszyła dziennikarzy.
Jeden z dziennikarzy zapytał Świątek o to, jak podchodzi do reakcji kibiców podczas meczów w Warszawie.
- Z perspektywy zawodnika mogę powiedzieć, że taki przytłumiony doping mi odpowiada. Kibice nie mają w Polsce dużego doświadczenia jeśli chodzi o tenis i pewnie jeszcze nie wiedzą jak to robić. Ale potrafię się odnaleźć w każdych warunkach, jestem przede wszystkim wdzięczna że w takiej liczbie pojawiają się na moich meczach - podkreśliła.
Nie zabrakło też pytań o wtorkowe spotkanie z fanką, która przyleciała na jej mecz prosto z Tajwanu. Za kim ona udałaby się w tak daleką podróż?
- Jeśli chodzi o sport, to pewnie pojechałabym za Rafą, ale miałam okazję dość szybko go poznać. Idol muzyczny? Taylor Swift! - nie miała wątpliwości. - Naprawdę doceniam, to co dla mnie zrobiła moja fanka. Cieszę się, że przyjazd się jej opłacił, fajnie, że udało się nam zrobić wspólne zdjęcie - zakończyła.
Zobacz pary ćwierćfinałowe turnieju w Warszawie--->>>
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty