Trzecia rakieta naszego kraju przystąpiła do kwalifikacji do turnieju WTA 1000 w Montrealu. W pierwszej rundzie łatwo rozprawiła się z Australijką Storm Hunter. Potem jednak na jej drodze ponownie, tak jak w Waszyngtonie, stanęła Peyton Stearns.
Amerykanka pokonała Polkę 6:2, 6:4, notując tym samym drugi triumf nad nią w przeciągu niecałego tygodnia. Biało-czerwoni kibice jednak wciąż wierzyli w to, że Magdalena Fręch dostanie się do drabinki głównej jako "szczęśliwa przegrana". Tak było choćby podczas tegorocznego Indian Wells.
Ze zmagań wycofała się Linda Noskova. Powód takiej decyzji Czeszki to późno zakończony turniej w Pradze, gdzie zawodniczka doszła do finału. Dzięki temu szansę na grę otrzymała Julia Putincewa. Kazaszka w drugiej rundzie eliminacji przegrała z Kimberly Birrell, która z kolei będzie pierwszą przeciwniczką Karoliny Woźniackiej po powrocie do zawodowego touru.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze
Fręch tym samym była pierwsza w kolejce do wejścia do głównej drabinki. Wydawało się, że o kolejne wycofanie będzie trudno. Nic bardziej mylnego. Z drabinki turnieju wypadło nazwisko Pauli Badosy.
Hiszpanka przechodzi przez niezwykle trudny czas - przynajmniej sportowo, bo prywatnie wiemy o jej związku ze Stefanosem Tsitsipasem. Z powodów zdrowotnych i kontuzji 25-latka była zmuszona zrobić sobie przerwę po turnieju w Rzymie. Powróciła dopiero na Wimbledon po ominięciu m.in. Rolanda Garrosa.
Podczas zmagań w Londynie Badosa doszła do drugiej rundy. Na tym się skończyło. Była wiceliderka rankingu WTA skreczowała w meczu przeciwko Marcie Kostiuk i znów zniknęła. Miała powrócić właśnie w Montrealu. Hiszpanka faktycznie przyleciała do Kanady i odbyła nawet trening z Aryną Sabalenką.
Ostatecznie aktualnej 45. zawodniczki świata nie obejrzymy w akcji w tym tygodniu. To świetna informacja dla kibiców Magdaleny Fręch. Łodzianka weszła do głównej drabinki rywalizacji w Montrealu. W pierwszej rundzie czeka ją bardzo trudne zadanie. Po drugiej stronie siatki stanie Beatriz Haddad Maia.
Czytaj także:
Polka trenerką ukraińskiego talentu. Wielkie zwycięstwo już za nimi
Nic pozytywnego. Seria porażek Polek w Kozerkach