W pierwszym secie Kacper Żuk oddał Akirze Santillanowi trzy gemy, a w drugiej partii tylko dwa gemy. Polak poradził sobie z tenisistą, który dostał się do turnieju głównego przez kwalifikacje. W ten sposób pozostaje kandydatem do turniejowego zwycięstwa w Kozerkach.
- Australijczyk nie znajduje się w rankingu na miejscu, które pokazuje jego umiejętności. W przeszłości był już blisko najlepszej "100". Potrafi grać bardzo dobrze, ale nieregularnie, bo momentami jest trochę jakby "crazy" - opisuje Kacper Żuk swojego przeciwnika.
Plan, który przygotowań Polak na mecz, dał mu zwycięstwo. - On lubi grać z kontry, więc wiedziałem, że trzeba dać mu szansę na zrobienie błędu. Przede wszystkim cały czas dobrze serwować i szukać swoich szans na returnie - dodaje Kacper Żuk.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
Polak nie dopuścił przeciwnika do głosu i cieszył się z awansu po godzinie oraz 22 minutach spędzonych na korcie. Jego następnym przeciwnikiem będzie Viktor Durasović, który sprawił już jedną niespodziankę i wyeliminował rozstawionego z numerem drugim Jorisa De Loore.
- Wróciłem do touru po 1,5-miesięcznej przerwie od turniejów i delikatnej kontuzji. Grałem niedawno mecze ligowe, ale to jednak nie to samo co turniej. Tu jest większa presja, szczególnie że w Kozerkach gram przed własną publicznością. Chcę pokazać się przed nią z jak najlepszej strony - opowiada Kacper Żuk.
- Może nie był to mój wymarzony powrót na korty, jeśli chodzi o styl gry, ale cieszę się, że grałem solidnie przez cały mecz i wytrzymałem do samego końca w upale - podsumowuje Polak.
Czytaj także: Emocjonalny wpis Jessici Peguli. "Nie jestem pewna, jak to przeżyliśmy"
Czytaj także: Tommy Robredo w nowej roli. "Ponownie czuję te wibracje"