Safina: Ciało nie dało rady, ale powrócę mocniejsza

Rosjanka Dinara Safina cieszy się ostatnimi chwilami na fotelu liderki rankingu, którą była przez większą część sezonu. Ale teraz zaczyna się dla niej trudny okres związany z rehabilitacją po urazie dolnej części pleców.

W tym artykule dowiesz się o:

W środę po ledwie 13 minutach, przy stanie 1:1, 15-40 w starciu z Sereną Williams w pierwszym swoim meczu rozgrywanych w Dausze mistrzostw WTA zeszła z kortu. - To małe złamanie między czwartym a piątym kręgiem - wyjaśnia.

Problemy miały zacząć się w słoweńskim Portorożu, gdzie w trzeciej dekadzie lipca 23-letnia moskwianka zdobyła swój ostatni tytuł w cyklu WTA. - Grałam na środkach przeciwbólowych, na wszystkim co można sobie wyobrazić, ale pogorszyło się w ostatnich trzech miesiącach - tłumaczy po wycofaniu się z Masters.

Lekarze nie widzą potrzeby operacji, a polecają jedynie odłożenie treningów. Sześć tygodni bez tenisa. - Muszę mieć czas dla siebie: na odpoczynek i rehabilitację, na wzmocnienie mięśni - wyjaśnia. - Jestem wysoka, więc muszę mieć mocne mięśnie pleców, które ciągle są napięte. To dlatego czuję ból gdy chodzę, gdy siadam. Muszę je rozluźnić.

W ubiegłym roku wystąpiła w Turnieju Mistrzyń po raz pierwszy, przegrywając wszystkie trzy mecze. Teraz przyjechała bronić odzyskanej w poniedziałek po dwóch tygodniach pozycji liderki rankingu, którą w bezpośrednim starciu, po kreczu, znów straciła. Poprzednio poddała mecz w 2006 roku w Sydney.

W tym sezonie po US Open, gdzie w 1/16 finału uległa sensacyjnie Petrze Kvitovej, zrobiła sobie miesięczną przerwę. - Musiałam - mówi. - Ale postawiłam sobie cel, by zakończyć rok jako numer 1, z czym jednak zaczęło dyskutować moje ciało. Powinnam przystopować wcześniej - przyznaje.

Powinna, ale w kalendarzu na czerwono zaznaczone były turnieje w Tokio i Pekinie, gdzie czołowe zawodniczki musiały mieć naprawdę poważny powód, by nie wystąpić. - Mniej mnie bolało, więc miałam nadzieję - wspomina Safina, siostra byłego lidera męskiego rankingu Marata. - Moje ciało jednak nie dało rady. Robiłam wiele by grać: zastrzyki kortyzonu [hormon uczestniczący w katabolizmie białek] itd. Ale to nie zatrzymało bólu - mówi.

W środę na zapytanie o komentarz do przepełnionego kalendarza wcale nie narzekała na związek WTA. - Ale będę bardziej złośliwa w przyszłym roku. Są turnieje, w których bym nie zagrała - twierdzi. - To był mój najlepszy sezon, jestem z siebie dumna, ale dzisiaj mierzę się już z kwestią kolejnego roku - tłumaczy.

Nie wiadomo czy zagra w Australian Open. Ostatnio dotarła tam do drugiego w karierze wielkoszlemowego finału. - Stracę punkty? Są na razie nieważne. Przecież z bólem w plecach po dwóch gemach będę mogła tylko uścisnąć dłoń przeciwniczki - mówi. Po Melbourne był decydujący mecz w Paryżu i znowu porażka. Safina jest drugą w ciągu ostatniego roku przewodniczką listy WTA bez tytułu w Wielkim Szlemie: poprzednia Jelena Janković, numer jeden przed rokiem, także nie zaliczy katarskiego Masters do udanych.

Źródło artykułu: