W ostatnich tygodniach Magda Linette nie jest w najwyższej formie. Do turnieju w Kantonie przystępowała w roli zawodniczki rozstawionej z numerem jeden. W pierwszej rundzie trafiła na Brytyjkę Jodie Burrage. W teorii faworytką była Polka, lecz jej rywalka od samego początku prezentowała się na korcie bardzo dobrze. Już w pierwszym gemie zapisała na swoim koncie przełamanie. Była konkretniejsza, grała szybko, na co Linette nie do końca była w stanie odpowiedzieć.
Później przez pewien czas Linette miała problem, by zniwelować stratę jednego gema. Przy stanie 1:3, 15:30 serwowała i dopiero wtedy jej gra zaczęła się układać. Zbiegło się to też z kilkoma błędami Burrage. Brytyjka stała się nieco nerwowa, co utrudniało jej zdobycie punktów. Polka natomiast kolekcjonowała gemy i wyszła na prowadzenie 4:3.
Następnie widzieliśmy kolejny zwrot akcji. Burrage stopniowo wracała do dobrej gry. Przy stanie 5:5 przełamała naszą tenisistkę i później serwowała po zwycięstwo w secie. Wtedy jednak przy własnym podaniu nerwy wzięły górę i w trakcie jednego gema zepsuła trzy forhendy. Nastąpiło przełamanie powrotne, co w praktyce oznaczało dogrywkę tie breakową. W niej niestety Linette wyraźnie odstawała od rywalki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy
Znów Burrage grała jak natchniona, z pełną mocą i przede wszystkim trafiała w kort, czego nie można powiedzieć o Polce. Tie break zakończył się wynikiem 7-3 dla Burrage. Warto tutaj też zwrócić uwagę na serwis 24-latki, który funkcjonował bardzo dobrze.
Drugi set rozpoczął się od przełamania ze strony Linette. Nasza zawodniczka przypieczętowała zdobycie gema punktem z kontrataku. Później nasza reprezentantka kontynuowała dobrą grę. Przede wszystkim ją urozmaiciła, stosując np. slajsy zmieniające tempo akcji. Wtedy Burrage nieco się gubiła.
Polka wywierała na rywalce presję w odpowiedni sposób, a ta coraz częściej się myliła. Trudno było jej zdobyć choćby gema. Widać było, że obraz gry zmienił się kompletnie i druga partia padła łupem Linette, która wygrała ją 6:0.
Świetnie rozpoczął się także trzeci set dla tenisistki rozstawionej z numerem jeden. Linette wygrała dwa pierwsze gemy, przełamując przeciwniczkę. To dawało jej już osiem wygranych gemów z rzędu w trakcie meczu. Dopiero później Burrage zakończyła złą passę.
Czwarty gem trzeciego seta to z kolei istny rollercoaster. Nie dość, że był najdłuższy w całym meczu, to jeszcze obfitował w kontrowersje.
Najpierw Linette prosiła arbiter, by ta sprawdziła akcję, bo według Polki piłka wyraźnie wylądowała na aucie. Sędzia nie kwapiła się jednak do tego. Chwilę później Chinka upomniała Burrage za przedłużanie przygotowania do wymiany przy serwisie Linette. Brytyjka natomiast sugerowała, że na korcie jest mokro i trudno utrzymać równowagę. Arbiter zeszła ze swojego stanowiska i długo z nią dyskutowała.
Trzeba przyznać, że w meczu działy się rzeczy, których na co dzień nie spotykamy na światowych kortach. Na szczęście Linette wygrała długiego gema, a potem drugi raz w secie przełamała Burrage. Wtedy prowadziła już 4:1. Wówczas na korcie pojawił się nawet supervisor wezwany przez Burrage. Wszystko dlatego, że zawodniczka nie zgadzała się z decyzjami arbiter. Po kilkuminutowej dyskusji gra została wznowiona.
Linette nie dała sobie wyrwać zwycięstwa. W trzecim secie triumfowała ostatecznie 6:2. Nie ma wątpliwości, że to spotkanie zapamięta na długo.
Galaxy Holding Group WTA Guangzhou Open, Kanton (Chiny)
WTA 250, kort twardy, pula nagród 259,3 tys. dolarów
I runda gry pojedynczej:
Magda Linette (Polska, 1) - Jodie Burrage (Wielka Brytania) 6:7 (3), 6:0, 6:2
Czytaj także:
Kobiecy tour wraca do Chin po czterech latach. Magda Linette największą gwiazdą