- Czasami wydawało mi się, to trochę śmieszne, bo ludzie przyzwyczaili się do tego, że wygrywam - powiedziała Iga Świątek, wbijając małą szpilkę mniej cierpliwym fanom, podczas spotkania z dziennikarzami w meksykańskim Cancun.
- Tymczasem to nie jest tak, że będę wygrywać cały czas. Dlatego uważam, że ten sezon był dla mnie taki normalny, powiedziałabym jak większość sezonów nawet dla najlepszych graczy - dodała wiceliderka rankingu, cytowana przez serwis tennismajors.com.
Co prawda w tym sezonie Świątek straciła prowadzenie w rankingu na rzecz Aryny Sabalenki, ale i tak osiągnęła kilka świetnych rezultatów. Przede wszystkim wygrała już swój czwarty wielkoszlemowy tytuł, okazując się po raz trzeci w karierze najlepsza na Roland Garros.
ZOBACZ WIDEO: Medalistka olimpijska zachwyca w ciąży. Co za kreacja!
- Najważniejsze dla mnie to nie zapomnieć o tym, że był to dla mnie i tak dobry sezon ze zwycięstwami w kilku świetnych turniejach. Znów wygrałam turniej wielkiego szlema. Oczekiwana z zewnątrz często zatrzymywały mnie jednak w tym sezonie. Zamierzam nad tym pracować, by w kolejnych sezonach nie wpływało to na moją grę - zapewniła Świątek.
W poniedziałkowy wieczór (23:00 czasu polskiego) Świątek rozpocznie rywalizację w WTA Finals, a jej pierwszą przeciwniczką będzie Czeszka Marketa Vondrousova. Przed rozpoczęciem rywalizacji wiceliderce rankingu trudno było wskazać główną faworytkę turnieju w Meksyku.
- Szczerze mówiąc: w najbliższym tygodniu wiele może się zdarzyć. W czasie takich turniejów nie myślę o faworytkach. Każda z nas może wygrać - podkreśliła.
W fazie grupowej rywalkami Polki będą jeszcze Amerykanka Coco Gauff i Tunezyjka Ons Jabeur. Do półfinału awansują dwie najlepsze tenisistki z grupy.
Czytaj także:
"Spora różnica". Wskazuje pole do poprawy u Świątek
Wielkie słowa o Idze Świątek po losowaniu grup. "Stawiam, że wygra turniej"