Już w poniedziałkowy wieczór Iga Świątek stanie przed szansą, by dołożyć do swojej kolekcji arcyważne trofeum - WTA Finals. Polka w finale (godz. 22.30) zmierzy się z Jessicą Pegulą. Ten mecz będzie miał podwójną stawkę.
"Tylko to da jej zwycięstwo". Ogromna stawka
Jeśli Świątek wygra, wróci na fotel liderki rankingu WTA. Jeśli nie, sezon na pozycji królowej tenisa zakończy Aryna Sabalenka. Panie już od kilku miesięcy toczą zażarty bój o pierwsze miejsce w tym zestawieniu. I niektóre aspekty tej rywalizacji utrudniały Świątek skupienie się na tenisie.
"Przez ostatnie półtora roku miałam szansę obserwować i doświadczać na własnej skórze, jak dużo mówi się i pisze o 'bronieniu', 'obronie' tytułów, pozycji w rankingu, punktów. Sama łapałam się na tym, że czasami zaczynam w ten sposób myśleć. Już nie muszę 'bronić' - i to jest dobry moment, żeby o tym wspomnieć" - napisała we wrześniu na Instagramie po utracie pozycji liderki rankingu.
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
I właśnie w poniedziałek stanie przed kolejnym potencjalnie przełomowym momentem. Czy i tym razem możliwości odzyskania pozycji nr 1 na świecie będzie pozostawać w głowie Świątek i wręcz ją paraliżować?
- Iga jest otoczona osobami, które pomogą jej takie myśli schować i pomogą jej odsunąć presję na bok. To nie jest tak, że od samego rana myśli o stawce tego starcia. Wykona swoją normalną meczową rutynę i skoncentruje się na tenisie. Bo tylko to da jej zwycięstwo. Skoro Polka dominowała w rozgrywkach przez 75 tygodni, to nie możemy być zaskoczeni, że znów walczy o powrót na fotel liderki - opowiada Marek Furjan, komentator Canal+Sport oraz Eurosportu.
Zaznacza jednak, że poniedziałkowe starcie z Pegulą to nie tylko duży zaszczyt, ale także spora odpowiedzialność.
- Mamy kumulację, którą Iga sobie sama wywalczyła. Bije się o najważniejszy tytuł poza turniejami wielkoszlemowymi, duży zastrzyk finansowy, ale przede wszystkim o powrót na fotel liderki - dodaje.
Pegula vs. Świątek. Kto faworytem?
Iga Świątek drogę do tronu otworzyła sobie zwycięstwem nad aktualną liderką - Aryną Sabalenką. Nasza zawodniczka rozegrała wyborne spotkanie i pokonała rywalkę 6:3, 6:2. Czy to oznacza, że w finale będzie faworytką?
- Tak, chociaż Pegula też ma sporo atutów. Polka w półfinale z Sabalenką była tak dobra, że żadna tenisistka na świecie nie byłaby się w stanie jej przeciwstawić. Ograniczyła mocne strony rywalki. Świetnie się poruszała, grała na znakomitej intensywności. Kapitalnie returnowała, zneutralizowała rewelacyjny serwis Sabalenki. To był jeden z najlepszych jej meczów w tym sezonie - opowiada dziennikarz.
Amerykanka też jednak nie będzie bez szans. Bez wielkich problemów przeszła przez wszystkie mecze i będzie walczyć o najważniejsze trofeum w swojej karierze. Z kolei Iga Świątek, mimo że jest znacznie młodsza, to ma ogromne doświadczenie w meczach o wielką stawkę.
- Trzeba oddać Peguli, że nie straciła jeszcze seta w turnieju. Może czuć się mocna, a przed rokiem przecież w WTA Finals wszystko przegrała. Do tego Amerykanka w tym roku dwa razy na kortach twardych już pokonała Igę Świątek. Ponadto w Cancun wygrała z Sabalenką, Rybakiną. Mimo wszystko uważam, że to Polka będzie faworytką - kończy Marek Furjan.
Mecz Jessica Pegula - Iga Światek już o godz. 22:30 czasu polskiego. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Białorusini o porażce Sabalenki. "Pegulo, pomóż!"