Co za dreszczowiec! Trzysetowy bój na otwarcie finału Pucharu Davisa

PAP/EPA / Jorge Zapata / Na zdjęciu: Matteo Arnaldi
PAP/EPA / Jorge Zapata / Na zdjęciu: Matteo Arnaldi

Finał Pucharu Davisa w Maladze rozpoczął się od emocjonującej batalii Matteo Arnaldiego z Alexeiem Popyrinem. Australijczyk miał aż osiem szans na przełamanie w trzecim secie, ale ostatecznie zwyciężył Włoch.

W Pucharze Davisa przyszedł czas na wielki finał. W niedzielę w Maladze pogromcy Serbii z Novakiem Djokoviciem, czyli Włosi, zmierzyli się z Australijczykami. Na otwarcie meczu Matteo Arnaldi (ATP 44) zagrał z Alexeiem Popyrinem (ATP 40). Pojedynek dostarczył ogromnych emocji, a zwyciężył Włoch 7:5, 2:6, 6:4.

W czwartym gemie Popyrin posłał trzy świetne zagrania i uzyskał przełamanie. Arnaldi odpowiedział bardzo dobrymi akcjami i błyskawicznie odrobił stratę. Pięknych akcji nie brakowało, choć długich wymian było jak na lekarstwo. Końcówka dostarczyła wielkich emocji przy podaniu Popyrina. W ósmym gemie Australijczyk odparł break pointa. W 10. zniwelował trzy piłki setowe i od 0-40 zgarnął pięć punktów z rzędu.

W 11. gemie to Popyrin miał dwa break pointy, ale tym razem z opresji wybrnął Arnaldi. Nerwowej gry z obu stron nie brakowało, ale w kluczowych momentach aktywniejszy i zabójczo skuteczny okazał się Włoch. Pokazał siłę swojego forhendu i nie dopuścił do tie breaka, tylko zakończył seta w 12. gemie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek

Początek II partii należał do Popyrina, który objął prowadzenie 2:0. Arnaldi pogubił się i popełniał zbyt wiele błędów. W trzecim gemie miał 40-0, ale nie zdołał utrzymać podanie. Australijczyk był w uderzeniu i efektownym returnem zaliczył przełamanie na 3:0. Następnie odparł break pointa i asem podwyższył prowadzenie. W siódmym gemie Włoch utrzymał podanie po obronie dwóch piłek setowych, ale więcej nie zdziałał. Popyrin zmarnował jeszcze jeden setbol, ale dwa świetne serwisy pozwoliły mu ustalić wynik seta na 6:2.

W III partii Arnaldi był w opałach w pierwszym i trzecim gemie, ale obronił łącznie pięć break pointów. Włoch wciąż borykał się z serwisem, ale ratował się. Przy 3:3 zniwelował kolejne dwa break pointy. W ósmym gemie dla odmiany szansę na przełamanie wypracował sobie Arnaldi, ale Popyrin obronił się wspaniałym serwisem.

Włoch imponował stoickim spokojem w trudnych momentach. Nie tylko dobrze serwował, ale też imponował pewnością na linii końcowej i przy siatce. W dziewiątym gemie zniwelował jeszcze jeden break point. W końcówce napięcia nie wytrzymał Popyrin, który dokonał kilka nietrafionych wyborów. Wykorzystał to Arnaldi, który świetnym minięciem w 10. gemie zakończył spotkanie już przy pierwszej piłce meczowej.

Spotkanie trwał dwie godziny i 27 minut. Arnaldi popełnił dziewięć podwójnych błędów, a Popyrin zaserwował 12 asów. Obaj tenisiści uzyskali po trzy przełamania. Włoch wypracował sobie 11 break pointów, a jego rywal miał ich o pięć więcej. Obaj posłali po 35 kończących uderzeń. Australijczyk zrobił 28 niewymuszonych błędów, a Arnaldiemu zanotowano ich 22. O pięć punktów więcej zdobył Popyrin (109-105), ale marne to dla niego pocieszenie.

Australia - Włochy 0:1
Turniej finałowy, finał, kort twardy w hali, Malaga (Hiszpania)
niedziela, 26 listopada
Gra 1.: Alexei Popyrin - Matteo Arnaldi 5:7, 6:2, 4:6
Gra 2.: Alex de Minaur - Jannik Sinner
Gra 3.: Matthew Ebden / Max Purcell - Simone Bolelli / Lorenzo Sonego

Czytaj także:
6:0, 6:2. Półfinał Polki trwał zaledwie 50 minut
Jest ranking po ATP Finals. Niewiarygodny wyczyn Novaka Djokovicia

Komentarze (0)