Del Potro nie jest w formie, czeka na Londyn

Juan Martín del Potro, piąta rakieta świata, powraca do rywalizacji w turnieju ATP serii mistrzowskiej w podparyskim Bercy. Miał sezon niemal perfekcyjny, a twierdzi, że będzie perfekcyjny, gdy wygra w listopadzie Masters.

W tym artykule dowiesz się o:

Triumfator US Open przyznaje jednak, że nie czuje się w pełni przygotowany do największych wyzwań pod koniec sezonu. - Mimo to chcę pokazać się w Paryżu, a szczególnie potem w Masters - mówi we francuskiej stolicy dziennikowi L'Équipe. - Po raz pierwszy gram tak wiele meczów w roku, czuję się trochę wyczerpany psychicznie i fizycznie - tłumaczy. Od stycznia wystąpił 62 razy.

Do Paryża 21-latek z Tandil, zwycięzca 7 turniejów, przybył w piątek. - Miałem czas, żeby w spokoju zaadaptować się do tutejszych warunków kortowych i klimatycznych - mówi z uśmiechem, mając na myśli niezbyt wysoką temperaturę za oknem.

Numer jeden argentyńskiego tenisa skreczował przed miesiącem w Szanghaju w meczu II rundy (w I miał wolny los) przeciw Austriakowi Melzerowi. Kontuzję nadgarstka leczył w domu. - Zrobiłem sobie kilka dni przerwy i ból zniknął - wspomina. - Potrzebowałem spokoju, bo to były bardzo intensywne miesiące, w których zużyłem mnóstwo energii.

Bardziej niż intensywność meczów mogła go wykończyć fala, jak to nazywa, szaleństwa, która przetoczyła się przez Argentynę po sukcesie w Nowym Jorku. - Nie byłem na to przygotowany - mówi. Mieć chwile dla siebie mógł dopiero po powrocie z Japonii, gdzie pojechał na turniej do Tokio i odpadł w I rundzie. - Znaleźliśmy z Frankiem dyskretne miejsce w hali w Buenos Aires, a tam mogłem skupić się znów na tenisie - mówi.

Franco Davin to trener triumfatora US Open. Martiniano Orazi odpowiada za przygotowanie fizyczne. Obaj są przy del Potro podczas wyjazdów. Także pod Paryżem. W środę Juan spotka się z Maratem Safinem: może zostać "pogromcą" kariery byłego rosyjskiego lidera rankingu.

Co myśli o dalszej karierze? - Wiem, że nie zatrzymam się tu gdzie jestem. Postaram się wziąć przykład z Federera albo Nadala. Oni po zwycięstwach w Wielkim Szlemie nie przegrywają w I rundzie, tak jak ja w Tokio. Oni wiedzą jak się obronić przed czymś takim - wyjaśnia.

Wyraźnie daje do zrozumienia, że w Tokio grać wcale nie musiał. To właśnie nawyk gwiazd: robią sobie przerwy, unikając wpadek w wypadku zmęczenia. - W przyszłym sezonie będę zwracał większą uwagę na mój kalendarz. Wciąż się uczę, to doświadczenie się przyda.

To był dla niego sezon prawie perfekcyjny. - Będzie perfekcyjny, jeżeli wygram Masters - zapowiada finały cyklu World Tour, które w dniach 22-29 listopada odbędą się w Londynie. - Żeby być na czele rankingu, trzeba wygrywać z najlepszymi. Z Rogerem mierzyłem się w tym roku czterokrotnie: raz mnie zmiażdżył, potem miał małe problemy w Madrycie, trochę większe w Roland Garros i w końcu go pokonałem w US Open. Udowodniłem, że można.

Komentarze (0)