Curenko: Liczę, że Rosjanie chociaż tym razem zachowają się honorowo

Getty Images / DeFodi Images / Contributor / Na zdjęciu: Lesia Curenko
Getty Images / DeFodi Images / Contributor / Na zdjęciu: Lesia Curenko

- Mam nadzieję, że rosyjscy sportowcy okażą się patriotami i chociaż w tej sprawie zachowają się honorowo - mówi jedna z najlepszych ukraińskich tenisistek Łesia Curenko. Zawodniczka mówi, czego w kontekście igrzysk obawia się najbardziej.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Jak pani zareagowała na ostatnia decyzję MKOl o dopuszczeniu Rosjan i Białorusinów do udziału w igrzyskach pod kilkoma warunkami?[/b]

Łesia Curenko (31. tenisistka rankingu WTA):  Nie zgadzam się z nią. Uważam, że jest szokująca i zupełnie nieracjonalna. Już teraz mogę powiedzieć, że to są najsmutniejsze igrzyska, jakie pamiętam. Nie mogę cieszyć się z rywalizacji sportowej, gdy w moim kraju umierają ludzie, a politycy uważają, że nie ma nic złego w tym, by zawodnicy z kraju agresora promowali swój kraj na arenie międzynarodowej. Przecież to oczywiste, że rosyjscy i białoruscy sportowcy po powrocie z igrzysk w swoich krajach znów będą fetowani jako bohaterowie, a na wiecach będą wygłaszali tezy o poparciu dla wojny.

Nie straciła pani wiary w sens swojej walki przeciwko udziałowi Rosjan i Białorusinów w sportowej rywalizacji?

Władze WTA od dwóch lat próbują mi wmówić, że dopuszczenie do rywalizacji sportowej zawodników z kraju prowadzącego agresywną wojnę to nic złego. Sama decyzja MKOl mnie więc nie zaskoczyła. Ja jednak zamierzam mówić, dlaczego to zły pomysł.

Nie trafiają do pani argumenty o tym, że sportowcy nie powinni ponosić odpowiedzialności za działania polityków?

Moim zdaniem świat w takich sytuacjach powinien być solidarny i pokazać, że nie zgadza się na wojnę. Tyle mówi się o pokoju na świecie, ale gdy trzeba działać, to ludziom brakuje determinacji. W moim kraju codziennie przecież ginie mnóstwo ludzi, wojskowych i cywili. Zresztą Rosja w żaden sposób się nie zatrzymuje i przecież ciągle padają niebezpieczne stwierdzenia o krajach bałtyckich i choćby Polsce. Pozwolenie Rosjanom i Białorusinom na udział w igrzyskach to kompletne nieporozumienie.

ZOBACZ WIDEO: Mistrz świata juniorów wpuścił nas do swojego warsztatu. Ujawnił, jak upamiętnił zmarłego kolegę

Co się może zdarzyć na igrzyskach?

Nasze kraje są w stanie wojny, a Ukraina walczy o utrzymanie swojej państwowości. Nie wyobrażam sobie, by w takiej sytuacji udawać, że nic się nie dzieje. Nie sądzę, by którykolwiek z naszych sportowców zgodził się na przebywanie w tej samej poczekalni z zawodnikami z Rosji czy Białorusi. O bezpośredniej rywalizacji nie wspominając.

Czy to znaczy, że obawia się pani aktów przemocy i prowokacji pomiędzy Rosjanami a Ukraińcami?

Nikt nie wie, co może się zdarzyć. Dla mnie temat wojny wciąż jest bardzo bolesny. Nawet sam widok rosyjskiej flagi sprawia mi ból i przywołuje najgorsze wspomnienia. Nie każdy zrozumie, to co przeżywamy obecnie jako Ukraińcy. Każdy z nas ma kogoś, kto zginął na wojnie. Wojna zmieniła życie każdego z nas.

Obawia się pani prowokacji?

To się przecież zdarzyło już w tym roku. Doświadczyła tego choćby Katerina Baindl podczas meczu Australian Open przeciwko Kamilli Rachimowej. Podczas tego i innych meczów Rosjanek, na trybunach było sporo rodaków z flagami, niektórzy wykorzystali okazję do manifestacji poparcia dla Władimira Putina. Wydaje mi się to nieludzkie, ale wielu fanów oglądało ten mecz w koszulkach z podobizną Putina. Organizatorzy zupełnie to ignorowali. Poza względami politycznymi to bardzo duży problem dla samych zawodników. Już wspominałam, jak działają na nas symbole rosyjskie. Naprawdę trudno skupić się w takich warunkach.

Ktoś może powiedzieć, że jako zawodowi sportowcy powinniście być przygotowani na takie akcje kibiców.

Problem w tym, że każdy z nas ma swoje przerażające historie związane z wojną. Ktoś stracił rodzinę, ktoś znajomych, a komuś jeszcze ostrzelano dom czy rodzinne miasto. Te rany wciąż są żywe i bardzo bolesne. Wobec takich silnych emocji nie da się odłożyć sportu na bok. Nie mówimy o zwykłej presji.

Pani tego doświadczyła?

W 2022 grałam kilka turniejów w miejscach, gdzie powiewały rosyjskie flagi i to doprowadzało mnie do furii. Pamiętam, że zamiast skupić się na meczach, biegałam do organizatorów, by coś z tym zrobili.

Boi się pani, że to się powtórzy w Paryżu?

Jestem przekonana, że coś takiego się zdarzy. To może być zresztą główny temat tych igrzysk, który przyćmi rywalizację sportową. Proszę mnie zrozumieć – dla ukraińskich sportowców emblematy związane z Rosją to punkt zapalny, który powoduje, że nic innego wokół się nie liczy.

Ale przecież MKOl właśnie tenis pokazuje jako modelowy przykład dla wszystkich wątpiących w sens dopuszczenia Rosjan i Białorusinów do rywalizacji.

Znam te opinie i one właśnie bolą mnie najbardziej. To totalna bzdura.

W tym roku zrezygnowała pani z gry z Białorusinką Aryną Sabalenką, bo emocje przed meczem były zbyt wysokie.

To była trudna sytuacja, ale to był bardziej efekt nieprzyjemnej rozmowy z władzami cyklu WTA. Usłyszałam, że promowanie wojny to nic takiego. Że bez względu na poglądy polityczne nikt z tego cyklu nie wypadnie. Te słowa strasznie mną wstrząsnęły. Usłyszałam to zaledwie kilka minut przed meczem z Sabalenką. Po tym wszystkim nie byłam w stanie wyjść na kort. Miałam zresztą problemy zdrowotne po tym zdarzeniu. Zresztą w tym roku obawiałam się jeszcze jednej rzeczy.

Czego dokładnie?

Miałam świadomość, że po każdym takim meczu, szef MKOl Thomas Bach może wymienić mnie jako przykład, że Ukraińcy nie mają problemu, by rywalizować z Rosjanami w największych turniejach. Ta myśl prześladowała mnie przez cały sezon i byłam pewna, że coś takiego może się zdarzyć. Nie chciałam - wbrew swojej woli - stać się elementem tej walki. Uniknęłam tego tylko dlatego, że zrezygnowałam z gry. Przecież jako pozytywny przykład, została wymieniona oficjalnie właśnie Katerina Baindl. Bach użył jej nazwiska i powiedział, że nie miała nic przeciwko.

Czy to oznacza, że jeśli podczas igrzysk olimpijskich miałaby pani zmierzyć się z zawodniczką z Rosji, to zrezygnuje z wyjścia na kort?

Uważam, że te dwie nacje nie powinny występować podczas tych samych igrzysk olimpijskich. Wojna wciąż trwa i ja o tym doskonale pamiętam. Bomby wciąż spadają na mój kraj. Ktoś powinien wziąć pod uwagę jak się czujemy, widząc zadowolonych Rosjan. Wychodząc na kort z reprezentantem Rosji nigdy nie wiem, co może się zdarzyć.

Nie wystarczą pani zapewnienia, że Rosjanie i Białorusini nie będą startować pod swoją flagą, a nikt z uczestników igrzysk nie będzie mógł popierać wojny?

Trudno oczekiwać od władz, by ścigały każdego fana, który przychodzi w barwach Rosji. Nie da się uniknąć tego, że ludzie wykorzystają taką okazję do manifestacji swoich poglądów.

Ma pani jakąś propozycję?

Mam nadzieję, że w kontekście igrzysk w Paryżu, Rosjanie zachowają się jak prawdziwi patrioci i nie zgodzą się na starty pod neutralną flagą. Naprawdę liczę, że w tym przypadku honor i duma z państwa to dla nich coś więcej niż slogan. Nie chcę ich widzieć podczas igrzysk, dlatego bardzo mocno ściskam kciuki właśnie za realizację takiego scenariusza. Mam nadzieję, że wszyscy rosyjscy sportowcy wykażą się solidarnością wobec tych, których nie będzie na igrzyskach i nawet nie będą starali się brać udziału w kwalifikacjach.

Ostatnio taką deklarację złożył dwukrotny olimpijczyk w pływaniu Jewgienij Ryłow. Naprawdę wierzy pani, że w jego ślady pójdzie więcej sportowców?

Jeśli tak bardzo kochają swój kraj, to powinni poświęcić się i zrezygnować z wyjazdu na igrzyskach. To byłoby najlepsze rozwiązanie.

Co teraz powinny zrobić władze Ukrainy? Myśli pani, że bojkot igrzysk wciąż jest opcją?

Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą najważniejsze osoby w Ukrainie. Jestem przekonana, że zdecydują właściwie.

Pani w ogóle dopuszcza myśl, że zabraknie pani na igrzyskach?

Oczywiście, że tak. Jeśli tylko władze mojego kraju zdecydują, że bojkotujemy tę imprezę, to ja zgodzę się z tą decyzją i będę ją popierała.

Ostatnio wiceminister sportu Ukrainy Andriej Czesnokow mówił nam, że w podejmowaniu decyzji brać udział będą także sami zawodnicy. Panią już ktoś pytał o zdanie?

Jeszcze nie, ale wydaje mi się, że to się zdarzy, bo rząd podchodzi do tego bardzo poważnie. Podporządkuję się woli większości, a przy wygłaszaniu własnej opinii wezmę pod uwagę także zdanie innych sportowców, a nie tylko tenisistów.

Co to znaczy?

Jako tenisiści nie chcemy grać z Rosjankami, ale trzeba pamiętać, że w kontekście igrzysk jesteśmy w zupełnie innej sytuacji niż przedstawiciele innych dyscyplin. My co roku mamy cztery Wielkie Szlemy, a igrzyska nie są dla nas aż tak ważne. Inni sportowcy przez cztery lata przygotowują się tylko z myślą o igrzyskach. Dla nich ten start może być najważniejszy w karierze. Z tego powodu kibicuję rozwiązaniu, by Ukraina wystawiła na igrzyska najmocniejszą reprezentację w historii, a Rosjanie i Białorusini oglądali rywalizację w telewizji.

Nie sądzi pani, że to byłby absurd, gdyby zawodnicy z kraju agresora wystąpili na igrzyskach, a Ukraińcy nie.

Z tego powodu liczę, że Rosjanie i Białorusini, którzy zakwalifikują się na igrzyska jako neutralni sportowcy, w akcje solidarności z rodakami, zbojkotują tę imprezę. Tak byłoby lepiej dla wszystkich. Naprawdę trudno mi dobrze mówić o zawodnikach z tych krajów, ale akurat w tym przypadku ściskam kciuki, by okazali się prawdziwymi patriotami i pokazali swoje wsparcie dla wszystkich rodaków, którzy nie mogą walczyć o przepustkę do Paryża.

Czuje pani wsparcie innych krajów?

Dziękuję przede wszystkim Polakom. To, co robicie dla naszego kraju i naszych obywateli, jest niesamowite. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda nam się odwdzięczyć za takie wsparcie.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Ikona ma receptę dla Lewandowskiego
Ostro o naszych skoczkach. "Gliniane nogi"

Komentarze (3)
avatar
Adam 100
16.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rosjanie to wspaniali ludzie . Najlepsi że wschodnich granic. 
avatar
henryabor
13.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Świat w takich sytuacjach powinien być solidarny i pokazać, że nie zgadza się na wojnę' ... i I na zbrodnie ludojstwa Palestyńczyków! Ale sportowcy Izraelici z kraju ludobójcy Adolfa Netanjahu Czytaj całość
avatar
jurasg
23.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Łesia, mamy Ciebie dosyć. Ciągle jakieś roszczenia. Sport ma być bez polityki.