Furorę na Australian Open robi nie tylko Iga Świątek. Sprawczynią ogromnej sensacji jest Magdalena Fręch. 26-latka z Łodzi już osiągnęła w Melbourne swój najlepszy wynik w karierze i awansowała do trzeciej rundy turnieju. W drodze po wielki sukces pokonała nie byle kogo.
W drugiej rundzie wszyscy stawiali na utytułowaną Caroline Garcię - byłą czwartą zawodniczkę rankingu WTA. Polka wyprowadziła jednak rywalkę z równowagi swoją kapitalną grą i ostatecznie wygrała 6:4, 7:6(2).
- To jej pierwsze w karierze zwycięstwo nad tak wartościową zawodniczką, to wielki sukces. Garcia była w niezłej formie, wygrała z Osaką. Francuzka bywa nierówna i można ją pokonać, wykorzystując jej błędy. Magda jest bardzo stabilna, a jej gra kontrastowała z chimeryczną postawą rywalki, która popełniała wiele błędów - mówi komentator Eurosportu Tomasz Wolfke.
Kolejna wielka szansa dla Polki
Dla Polki trzecia randa wcale nie musi oznaczać końca turnieju. Ba, w tym meczu jest faworytką. Polka w trzeciej rundzie - w nocy z czwartku na piątek - zmierzy się bowiem z mało znaną i niżej notowaną rywalką.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie
Anastazja Zacharowa zajmuje obecnie 190. lokatę w rankingu WTA i w swojej karierze nie ma spektakularnych sukcesów. Trenują ją jej ojciec i brat, a na koncie ma kilka wygranych małych turniejów ITF. Do Australian Open musiała się przedzierać przez kwalifikacje, a w turnieju pokonała Kaję Juvan i Julię Putincewą.
- To jest nieznana zawodniczka, mało kto o niej wcześniej słyszał. Zajmuje miejsce na końcu drugiej setki rankingu i czasem w wielkich szlemach zdarza się, że ktoś nieznany robi furorę. To samo jest z Magdą, która przecież wygraną nad Garcią zaskoczyła wszystkich. Wyczyściła sobie drabinkę i to duża szansa - tłumaczy Wolfke.
Ekspert przestrzega jednak przed tym, żeby to zwycięstwo traktować jako pewnik. Często zdarza się tak, że po zwycięstwie nad wyżej notowaną rywalką energii na kolejne rundy już nie wystarcza.
- Może się okazać, że energia mentalna, którą włożyła Polka w mecz z Garcią, była tak duża, że nie wystarczy na odpowiednią rywalizację z kimś teoretycznie słabszym. Ma jednak wszystko, by pokonać Rosjankę - zaznacza dziennikarz.
Fręch powtórzy sukces Linette?
W ubiegłym roku Magda Linette sprawiła ogromną sensację i jako tenisistka nierozstawiona, dotarła do półfinału Australian Open. Czy Fręch może powtórzyć jej sukces? Wcale nie będzie łatwo. W czwartej rundzie rywalką Polki będzie najprawdopodobniej Coco Gauff, która wygrała ubiegłoroczny US Open.
- Jeśli wygrywa się z Garcią, to nic nie przeszkadza w tym, żeby Magda wykorzystała słabszy dzień Coco Gauff, a to nie jest nierealne, zdarza się całkiem często. Amerykanka będzie jednak faworytką, ale najpierw Fręch powinna skupić się na Zacharowej - ocenia Wolfke.
Niezależnie od wyniku, 26-latka po Australian Open będzie najwyżej w rankingu w karierze - przed była 69., a po najpewniej będzie w okolicach miejsc 56-58 i to nawet jeśli odpadłaby w trzeciej rundzie. Czy to początek wielkiej kariery i marszu w górę zestawienia i niedługo w wielkich szlemach będzie zawodniczką rozstawioną, z czołowej trzydziestki?
- Takich tenisistek jak Magda, nie ma tak mało. Najpierw musi awansować do pierwszej pięćdziesiątki, co da jej najpewniej awans do czwartej rundy. Oprócz zwycięstwa nad Zacharową potrzeba będzie innego dobrego turnieju, może awansu do ćwierćfinału. Nie pompujmy jeszcze balonika, że Fręch dołączy do czołówki - kończy Tomasz Wolfke.
Mecz Magdaleny Fręch z Anastaziją Zacharową odbędzie się w nocy z czwartku na piątek jako drugi w sesji od godz. 1:00. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Szok w Melbourne. Wielka faworytka wyeliminowana