Białorusinka obroniła tytuł w wielkoszlemowej imprezie w Melbourne. Aryna Sabalenka była zdecydowaną faworytką i pewnie pokonała Chinkę Qinwen Zheng 6:3, 6:2. Po finale Australian Open skierowała słowa w kierunku swojej rywalki.
- Wielkie gratulacje dla Qinwen za niesamowite dwa tygodnie w Australii. Wiem, jak ciężko jest przegrać w finale, ale jesteś niesamowitą tenisistką, bardzo młodą, przed tobą jeszcze wiele finałów. Na pewno wygrasz - powiedziała.
Wtedy zaczął łamać się jej głos. - Nie, nie będę płakać - rzuciła, kontynuując swoją przemowę. - Dziękuję wszystkim, którzy zorganizowali ten turniej i wszystkim, którzy pomagali mi przez te dwa tygodnie. To był niesamowity turniej. Nie wyobrażałam sobie, że po raz kolejny będę mogła wznieść to trofeum. Czuję się naprawdę wyjątkowo - podkreśliła.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dwa strzały i za każdym razem okno. Popis piłkarza z Ekstraklasy
- Moja przemowa jak zwykle będzie dziwna, to nie jest jedna z moich mocnych stron - stwierdziła Sabalenka, po czym publiczność wybuchła śmiechem. Następnie skierowała słowa w kierunku swojego zespołu.
- Po finale w Brisbane wywarłam na nich presję, więc tym razem poszło nam lepiej. Dziękuję, że jesteście ze mną niezależnie od tego, co się dzieje. Bez was w ogóle nie mogłabym odnieść takich sukcesów. Ale wy beze mnie też nie bylibyście tak dobrzy - zaznaczyła, znów rozbawiając publiczność.
Nie zabrakło też przekazu do rodziny Sabalenki. - W takich sytuacjach nigdy nie mówię o mojej rodzinie, ale bardzo jej dziękuję za wszystko, co dla mnie robi. Nie wiem, czy kontynuować po angielsku, bo pewnie moi najbliżsi nie zrozumieją, co mówię? - zaczęła się zastanawiać, ponownie doprowadzając kibiców do śmiechu.
Na koniec podziękowała za wsparcie kibicom. - Bardzo was kocham i nie mogę się doczekać powrotu w przyszłym roku i może... - ucięła, sugerując, że w 2025 roku postara się o obronę tytułu w Australii.
Zobacz też:
Ogromne pieniądze. Tyle zarobiły finalistki Australian Open
Hurkacz doigrał się. Jest surowa kara