Andy Roddick był czołową postacią rozgrywek pierwszej dekady XXI wieku. Amerykanina wyróżniał przede wszystkim potężny serwis. W 2004 roku podczas półfinałowego meczu w Pucharze Davisa z Władimirem Wołczkowem posłał podanie z prędkością 249 km/h, co przez wiele lat było nieoficjalnym rekordem świata.
Po zakończeniu kariery Roddick pozostał przy tenisie. Śledzi wydarzenia z kortu i chętnie je komentuje. Niedawno stanął w obronie Daniła Miedwiediewa. Teraz krytycznie odniósł się do Carlosa Alcaraza, a właściwie do serwisu Hiszpana.
- Ten element jego gry pozostawia wiele do życzenia i myślę, że to jedyny aspekt, w którym nie poprawił się przez ostatnie dwa lata. Pamiętam, jak obserwowałem jego grę, gdy był młody i w 2022 roku wygrał Miami Open. Wtedy serwował z prędkością ponad 210 km/h. Teraz ledwo przekracza 200 - mówił w podcaście "Served".
- Myślę, że Alcaraz potrzebuje bardziej płynnego ruchu serwisowego. Nie jest ani tenisistą mocno serwującym, ani kimś, kto może powodować dyskomfort u returnującego przy zmianach prędkości i rotacji, jak choćby Federer, który podawał z prędkością 190 km/h, ale piłka ślizgała się na twojej rakiecie - wyjaśniał Amerykanin.
- Ludzie pracujący z nim muszą wzmocnić jego serwis i usprawnić ruch, biorąc pod uwagę, jak dobry jest, uderzając pierwszą piłkę w wymianie. W tej chwili nawet jego serwis z kickiem leci prosto. Nie ma czegoś takiego, jak było u Samprasa, kiedy piłka oddala się od ciebie i musisz ją gonić - analizował.
- Jeśli przeciwnik dobrze odczyta jego serwis, może zadać mu szkodę returnem, więc jest to najbardziej oczywisty element, który musi poprawić ze swoim sztabem, aby stać się lepszym - podkreślił były lider rankingu ATP i mistrz US Open.
To koniec. Kolejna duża zmiana u rywala Hurkacza
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży