Mający niemal nieograniczone możliwości finansowe Saudyjczycy w ostatnim czasie bardzo mocno inwestują w sport. Są w stanie skusić do współpracy największe gwiazdy. Jedną z nich jest Rafael Nadal, jeden z najwybitniejszych w historii tenisistów, który niedawno został ambasadorem Saudyjskiej Federacji Tenisowej (STF).
Po podpisaniu umowy na Nadala wylała się fala krytyki. Hiszpan musiał skonfrontować się z zarzutami, że "sprzedał się" krajowi, w którym nieprzestrzegane są prawa człowieka, a sport i jego gwiazdy wykorzystuje w celu poprawy swojej reputacji (tzw. sportwashing).
Nadal długi milczał na temat współpracy z Saudyjczykami, ale w końcu postanowił zabrać głos na ten temat. We wtorkowy wieczór w programie "El Objective” w stacji La Sexta bronił swojej decyzji.
- Nie sądzę, że Arabia Saudyjska potrzebuje mnie do oczyszczania jakiegokolwiek wizerunku. To kraj, który otworzył się na świat i ma ogromny potencjał - mówił Hiszpan.
- Dlatego to logiczne, że świat zmierza w tamtym kierunku. Jednak panuje wrażenie, iż wszystko jest kupowane za pieniądze, a teraz Rafa również się sprzedał. Oczywiście rozumiem, że ludzie tak myślą, bo są tam rzeczy, które wymagają poprawy. Kraj jest pod wieloma względami spóźniony, bo dopiero niedawno się otworzył. Jeśli nie osiągnie ewolucji, którą moim zdaniem musi dokonać w ciągu najbliższych 10-15 lat, powiem wam, że całkowicie się pomyliłem - kontynuował.
- Myślę, iż będę miał swobodę pracy z wartościami, które są dla mnie właściwe. Jeżeli tak nie będzie, powiem, że popełniłem błąd - dodał 22-krotny mistrz wielkoszlemowy.
Ekspansja Saudyjczyków nie ominęła też tenisa. Arabia Saudyjska jest organizatorem Next Gen ATP Finals, w październiku będzie gospodarzem turnieju pokazowego z udziałem największych gwiazd współczesnych rozgrywek, a coraz głośniej mówi się o przeniesieniu do tego kraju imprez najwyższej rangi.
Mistrz Australian Open wrócił na kort. Nocny thriller w Rotterdamie
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"