Rywalizacja na światowych kortach przenosi się do Stanów Zjednoczonych, a pierwszym akcentem "Sunshine Double" będzie turniej ATP 1000 w Indian Wells. W zmaganiach mężczyzn zobaczymy Huberta Hurkacza, czyli ósmego tenisistę świata. O szanse naszego zawodnika zapytaliśmy eksperta Marka Furjana.
Hurkacz przeniesie się do USA po turnieju w Dubaju, w którym dotarł do ćwierćfinału. Tam, po raz drugi z rzędu, przegrał z Francuzem Ugo Humbertem, choć w tie-breaku drugiego seta miał trzy piłki meczowe. - Zabrakło skuteczności. Nigdy nie używam stwierdzenia, że taki mecz był już wygrany, jednak zdecydowanie był do wygrania i którąś z tych piłek meczowych trzeba było wykorzystać. Wszystko było w grze, ale znowu pojawiło się kilka błędów forhendowych - skwitował nasz rozmówca.
Ekspert mówi o przekleństwie Hurkacza. "To niepokojące"
- Jest to w jakimś stopniu niepokojące. Można powiedzieć, że przekleństwem Huberta jest to, że wszystkie jego mecze są bardzo wyrównane. Różnice nie są więc duże, a już w tym sezonie można wymienić kilka spotkań, w których decydowały pojedyncze punkty. Trudno jest przy takich różnicach wygrywać seryjnie - dodał Furjan.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
Hurkacz w minionym miesiącu, oprócz ćwierćfinału w Dubaju, osiągnął również taki sam etap zmagań w Rotterdamie oraz półfinał w Marsylii. Choć nie są to złe rezultaty, zmarnowane szanse i brak skuteczności w decydujących fragmentach z pewnością psują ogólny obraz. - Po styczniu i Australian Open, luty nie był miesiącem, w którym Hubert wypadł tak dobrze. Ten czas nie przyniósł żadnego spektakularnego wyniku, a były to turnieje w hali, gdzie powinien sobie radzić dobrze. Za każdym razem był wysoko rozstawiony - ocenił ekspert.
"Potrzeba solidnego zapunktowania"
Rywalizacja w "Sunshine Double" będzie dla naszego tenisisty szansą na wywalczenie cennych punktów do rankingu ATP. Hurkacz w poprzednich sezonach pokazał, że stać go na dobre występy w obu imprezach. W 2021 roku wygrał przecież zmagania w Miami.
- Potrzeba solidnego zapunktowania w chociaż jednym z tych dwóch najbliższych turniejów w Stanach. Hubert był już dwa razy w ćwierćfinale w Indian Wells. W Miami można powiedzieć, że czuje się jak u siebie, a kibice traktują go trochę tak, jakby był Amerykaninem. Aby iść wyżej w rankingu lub utrzymać pozycję w czołowej "dziesiątce", musi grać dłużej w tych największych imprezach - stwierdził wprost Furjan.
Zaznaczył przy okazji, że konkurencja nie śpi, a wręcz nieco ucieka Polakowi. - Widzimy, co robią rywale. Gdzie jest Sinner, którego jeszcze kilka miesięcy temu ja stawiałem na równi z Hubertem, a w niektórych częściach sezonu nieco niżej - ocenił.
Trudna część sezonu za pasem
Dodatkowo Furjan zwrócił uwagę na bardzo ważną kwestię. - Nie można zapomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Po Indian Wells i Miami będziemy zmierzali nieuchronnie w kierunku kortów ziemnych, na których Hubert nie czuje się najlepiej. Jego tenis tam traci z racji na szybkość nawierzchni, więc Hurkacz jest w potrzebie, żeby w marcu napisać jakąś historię półfinałową albo finałową. Wierzę, że to jest możliwe, ale nie można od pierwszej do ostatniej rundy grać tie-breaków. Jak historia pokazuje, tam wszystko jest możliwe - mówił.
- Chciałbym, żeby Hubert przetrwał mecze z niżej notowanymi i niżej rozstawionymi. Chciałbym go zobaczyć w meczu z rywalem, który jest notowany wyżej w rankingu. Polak w takich meczach wypada dobrze i często gra bez żadnych obciążeń. To może się jednak stać dopiero w decydującej fazie turnieju, po kilku zwycięstwach. Hurkacz na ogół gra w roli faworyta, a gdy gra z Djokoviciem lub Alcarazem, tenisowo prezentuje się bardzo dobrze. To nie jest tak, że brama jest zamknięta i Hubert Hurkacz nie ma wstępu do czołowej "piątki" rankingu - zakończył Furjan.
Seweryn Czernek, WP SportoweFakty
Zobacz także:
Majchrzak nie zwalnia tempa. Rywal zmieciony z kortu
Dramat faworytek gospodarzy. Nieoczekiwany skład finału w San Diego